Whitehouse - Kod bushido lyrics

Published

0 100 0

Whitehouse - Kod bushido lyrics

(Szad) Silniejszy bądź szybszy, krew rozmarz, pot wytrzyj Noce trzy i dni trzy, nim wyjdzie z ciszy krzyk Wątpliwości pod ich stopy aż po martwy świt syp Miłość i lęk ukryj w szkatułach najskrytszych Daj mi ręce mocne, mięśniom mym nie pozwól zwiotczeć Wolną wolą oczyść umysł, nie zwracaj mych oczu w słońce Niech to co najważniejsze dla oczu niewidoczne Nie będzie mi obce nocą, na tej ziemi obcej Wpycham palec w twój oczodół by przyciągnąć mózg do przodu Ale go nie mogę wyczuć, właśnie wkładam kciuk do obu Chciałeś zatruć mój wodopój, prawdy macki kują w oku Nie zobaczysz dróg odwrotu, chcę cię zabić z pasji #shogun Kiedy liczę do dziesięciu to bez cyfer kyu i shi Katana czy Wakizashi, ból czy łzy? Dwa miecze jak Nasir z ramion, nim zawyję do księżyca Hagiwara Sakutaro dotrą na swój kraniec #Barrow Powita ich czarny anioł za firaną Piórami spod czarnych ramion W sieci ulic, którą utkał martwy pająk Mógłbym zacząć zmarłych dialog Ale milczę jak pytają Palę jointa jak cygaro i ich obserwuję #Sauron Mieszam siłę i intelekt, nie interesuje mnie zbyt wiele To kto jest tym liderem tych wyświetleń czy cyferek Niech zahuczy ci internet, że się cofam już w ich szereg Cofam się, ale jak strzała niech wystrzelę z twych widełek Chodź na spacer z wizjonerem, stworzyłem swój mikroklimat Dużo mówię, mało sobie przypominam #Mark Twain O żonę dbam i o syna, zwisa mi ich opinia Mam w sobie te pszczoły i motyla #Ca**ius Clay (Pork) Daj mi odwagę wytrwałość, zabierz słabość oddam ci lojalność Zamień żałość na wspaniałość, małość mą na radość Zazdrość wytnij jak złą narośl, karność daj i okryj chwałą Wrogów cwał zamień na galop krwawy z białą flagą Skonfiguruj moje ciało, każdych sztywnych silnych ramion Plecy okryj wiarą, nie boję się nowych znamion Kiedy zginę przyjmij na noc swą dolinę w ciszy dla żądz Chroń rodzinę mi mą gałąź, usuń z duszy chaos Nie myślę co dzień o śmierci tak jak Yamamoto Yohko Pomimo to oko bystre mam jak pierdolony posąg Za plecami sashimono ono z 3W w herbie z liter Kiedy uderzam w kimono, to odstrasza cerber psy te Mój fullcap to eboshi, co się nosi, sam nie prosi Tutaj czas jak ten Janosik, jednych leczył innych skosił Każdy wyznaje swe Shinto, tak jak ma swoje prowincje Wiesz kto koronuje ich tron, zagadka jak bym był Sfinksem Mam długopis co tnie jak Katana pióro, to włócznia Yari Nawet Tokugawa lęka się tu spuszczać plagi Nawet Tokugawa, chów wzmożyły lata szczura I to krwawa saga pióra, nasza braga hagakure'a Kiedyś walczono o honor, dziś o fame Gdybyśmy serio tego chcieli - łatwizna, piece of cake Dręczy cię jebana schizma czy wizja o tlen(?) Wyjdź z mentalnej celi schiz brat #Prison Break (Nullo) Jeśli proszę cie o rozum daj mi rozum mędrca Uczucie chłodu zamiast ciepła, nie skuwaj lodu z serca Zemsta pamięta, ciężka do grobu deska Póki otwarta księga czekam na polu męstwa Kiedy proszę cię o burzę uczyń ze mnie sztorm Jeżeli mam czuć ból na skórze wbij mi ciernie w skroń Weź moją duszę, pozostaw w ręce broń Dziś umarł uczeń, sensei Perfekcyjne cięcie, zgon... Gdy nadejdzie pora świtania, godzina smoka We własne ręce los wezmę #ronina droga Zło śpi na oczach - popatrz Topi stal pożar, modlitwa na rozdrożach - obwiniam Boga Miecz wojownika dawno zmroziła woda Idę po śmierci schodach, antypodach w dekalogach Na szczycie stanie mogiła wroga Tu harakiri na bushido kodach - arigato za to Kodex wychował zajoba Nie czuję smaku łez, wiatr przywiał śmierć Deszcz renegatów, miecz tnie ziemię na pół Ostatnie westchnienie, nie zmienię szlaku Zderzenie z szerszeniem rapu Nie odnaleziono wraku Byłem tu na ćwierć etatu Zbiegłem z rezerwatu psychopatów, requiem dla snu Ostatnie dziesięć lat to przebieg, zwiastun Następnie zmielę wam słuch Najsztub, Nulozmatyk, rzeźnik kłamców - rudobrody, wredny pan sług Trzymam 3W katanę, pewnie jak jeździeć yabusame'y Łuk oparty na własnym kodeksie Jestem samurajem tu Obrót klingi masa cięć, Ghost Dog masakruje Odnalazłem zaginiony miecz Honjo Masamune