[Zwrotka 1: Białas] Na bycie ideałem coś mi ciągle nie pozwala Jestem aniołem i diabłem, wciąż włóczę się po barach Po co tracić czas na pracę, za jakieś dwa koła z hakiem ziomuś Czyli wózek do zbierania złomu A chciałbyś w końcu furę, może być używana Twoja b**h jest jak Cabriolet, pada na kolana Samymi mixtepami gra jest dawno rozjebana A płyty, właśnie jadę z pięcioma choć nie mam Vana Ostatnio rozmyślałem, z kim najchętniej bym kawałek zrobił Ale nikt nie przyszedł mi do głowy Mówisz, że odbija mi sodowa i przejmujesz tron? Ty, jak Ci się w dupie pojebało coś to zerwij z nią? Może przez tą lalę w kółko masz problemy i Koncertów wcale, chociaż stale robi sceny Ci Po co jej wmówiłeś, że masz życie jak sen Dając jej t-shirt do spania, teraz w nim łazi co dzień Ten jej frajer do mnie mówi, że dostanę parę kulek Co? On chce mi dać korale, niech połączy banie z murem Ja nie jestem Maclem... tym.. wiecie którym Ja nie zmieniam stylizacji chociaż właśnie czeszę umysł, beng [Zwrotka 2: Quebonafide] To jest QueQuality, sztuki bez imion, wóda bez popity Jak tańczymy, całe miasto idzie za tym; Techno Viking Demon ukryty, jak w Hello Kitty To życie szybkie jak Velocity Jeżeli wolisz gołosłowność od nagiej prawdy Znam ładny obraz, hieroglify naszych dni ostatnich Jestem tym gościem, który krzyczy w szatni Jestem tym gościem, jestem tym gościem, jestem tym gościem, wystarczy A moi ludzie nie są z tych, którzy łatwo odpuszczą Stawiam wszystko na jedną..., yy, tak, tak, płatność gotówką Choć miałem srogi przestój, jestem piątym z Beatelsów O tobie chodzą słuchy, ale ty stoisz w miejscu Ja mam gotowy zespół i koncertowy nastrój Nie biorę jeńców, szybko odsyłaj ich do Damaszku Jestem w potrzasku, zrozum scena to moja gildia Poprawiam po Panu Bogu, mów mi QuebonaFidiasz Muszę próbować wygrać, ten styl jest w kurwę dziarski Nie zatuszujesz mnie, nikczemność nosi różne maski Tekst na Rap Genius Polska