Webber - Owoce miasta lyrics

Published

0 76 0

Webber - Owoce miasta lyrics

[Zwrotka 1: Rymek] Dobrze wiesz żyje z mikrofonem W świecie otoczonym betonem owoc miasta Sprawdź osiedla nie wieżowce przeszklone Na działanie promieni słonecznych wystawiony owoc miasta Znasz to przypomnij sobie dni minione Zdewastowane budynki kilkupiętrowe W cieniu bloków rosną indywidualności W labiryncie ulic skryci, niewidoczni Spędzamy życie w sposób owocny Mikrofon to atrybut pomocny Szerokie spodnie pewny krok nie przeniknione osobowości Życie miasta relacja świadków naocznych Owoce miasta nieograniczone możliwości Zmieniamy położenie jak cele ruchome Moi ludzie moje miejsca klimaty osiedlowe Wciąż zmieniają się kluby, ale stałe są przystanki tramwajowe Urodzony w mieście tu trwam i tutaj umrę Głowę podnoszę dumnie, nie zważając na warunki trudne Kocham to powietrze brudne Nie dałbym rady żyć inaczej Owoc miasta dojrzewa w mieście, owoc miasta na zawsze [West] Miasto zmienia się ekspresywnie, coś niknie coś się buduje Między tym wszystkim tysiące jednostek egzystuje Podążając wciąż tą samą trasą Każde ważniejsze wydarzenie przedstawione masą Nie wiele z klasą, konkurencja wygryza Postać za postacią jedni zyskują inni tracą Wszystko niknie, nie da rady pochwycić chwili, zapomnieć, odpocząć Wszystko przekwita tak jak kwiat lilii Tyle istnień bloki rozciągnięte na wiele mil Lecz czy możesz komuś zaufać W razie jakby, co, do kogo zapukać Spełnić marzenia, zrealizować cele Sam być sobie sterem Wzlecieć wysoko i nie stać się parterem [Refren] x3 Ogrzewane słońcem rosną wśród ulic i bloków Dojrzewają w tłoku Nie ma miasta bez owoców [Zwrotka 2: Necone] Jestem tu w inne miejsce mnie nie przesuniesz Wielu tak jak ja mieszka w bloku, więc rozumiesz W tramwaju w autobusie w tłumie Jadę taryfą jak mam grube Miasto chowa się nie zgubię Rodzina, chłopaki domowe imprezy w klubie Możliwości zawsze duże Różnie chowa podwórze Lecz od ciebie zależy czy będziesz stał na górze Ktoś odpadnie, bo miasto nie jest duże Muzyka z chłopakami się przysłużę Jest dobrze a co będzie później? Bywa różnie [Łona] Jestem owocem miasta szczecińskim Czuje się tu dobrze jak Bill Clinton w łóżku z Monicą Lewinsky Chociaż bloki szare i powietrze niezbyt rześkie Chociaż miejsce Łony jest na łonie natury Nie w mieście jednak wiele zawdzięczam temu miastu Tu się nauczyłem liczyć do stu jedenastu W dobry nastrój wpędza mnie świadomość Że jestem owocem miasta, a zarazem Łoną [Refren] x3 Ogrzewane słońcem rosną wśród ulic i bloków Dojrzewają w tłoku Nie ma miasta bez owoców [Zwrotka 3: Re] Moje miejsce to szare miasto I nad nim jego niebo niebieskie Dni słoneczne i jeszcze moje marzenia podlane kwaśnym deszczem Taki jestem moja przestrzeń jest w moim mieście Tam gdzie są ludzie, z którymi się cieszę I te miejsca mogę być wszędzie gdzie zechce I mieć więcej niż tlenu powietrze, więcej niż żagli na wietrze I jeszcze to, że moje miasto pieszczę jak największy skarb Owoc miasta sprawdź Szczecin, Szczecin Moja barwa świeci jak najjaśniejsza gwiazda Na murach praca I chłopaki od kartonów i wykręcacza I ci od desek, co lubią nimi wymiatać Ludzie, jednostki oni są jak ziarna, są dumą tego miasta i takich miast To ukształca i powoduje, że się zmieniasz tak jak ja, tak jak ja [Refren] x3 Ogrzewane słońcem rosną wśród ulic i bloków Dojrzewają w tłoku Nie ma miasta bez owoców [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]