Tytuz - Nie wierzę lyrics

Published

0 63 0

Tytuz - Nie wierzę lyrics

[Zwrotka 1] Znałem z drugiej strony, dzisiaj twarzą do kamery Na widzeniu trzeba siedzieć, nadzór przez dwa cztery W słony smak łez nie wierzę, nie spływa po poliku Pogodzony z własnym losem, wada szmalu plików Życie poza prawem, legal z drugiej strony Chlanie, ćpanie w trening zamienić, chcę coś zdobyć Pod klatką już za długo marnowałem czas Chociaż było na ruchy, mieszkanie, fura, pach Powaliłem się, koleżko, teraz to się uda Stawiam na muzykę, wierzę w siebie, a nie cuda Na świeczniku, jestem świadom, podsłuchy w Nokii były Ubrania i pieniądze na towar przełożyli Trudno się wydostać, trzeci raz to samo Nie chcę być wieśniakiem, prawie cztery tam zleciało Dziękuję droga Mamo i Babciu, że jesteście To płynie prosto z serca, zrozumiałem wreszcie [Refren x2] W słony smak łez nie wierzę, wyschły te uczucia Zapytaj czy żałuję, obca mi jest skrucha Miłość, nienawiść, wszystko się przeplata Czasem tracę sens, nie jest warto wracać [Zwrotka 2] Listy się urwały, abonent niedostępny Tydzień czasu tak wkurwiony, nie chciało żyć się, wierz mi Zrozumiałem szybko, więcej jestem warty Mało która tak poczeka, nie zerżnie się na party Teraz patrzę głębiej, jak nie to tylko rucham Uczucia we mnie wyschły, łzy, żal i skrucha Na siłę nic nie szukam, koleżcy pochajtani Wychowują dzieciaków, patrzę se z oddali Myślę co zarobić, zajarać i zawinąć Na oku parę dziewczyn, zgubiłem tą jedyną Dużo błędów, nie chcę znowu ich powtarzać Ale, kurwa, jak to zrobić, następna już zagaja Kiedyś było łatwiej, nie myślałem o tym wszystkim Dzisiaj se wspominam, jak mi dobrze było, idź z tym Nie chcę o tym myśleć, samo wstać przychodzi Widać tamtej twarz. Umiesz? Chodź mnie oswobodzić [Refren x2] W słony smak łez nie wierzę, wyschły te uczucia Zapytaj czy żałuję, obca mi jest skrucha Miłość, nienawiść, wszystko się przeplata Czasem tracę sens, nie jest warto wracać [Zwrotka 3] Rozbici gdzieś po świecie, niewielu tu zostało Większość czasu sam spędzam, zwalczyłem nieśmiałość Biorę co chcę, problem jest do dzisiaj Nie narzekałem nigdy od wypadku, aż do teraz Spełniam marzenia, dziesiątka jest już blisko Zacząłem od zera, trzeba było wpadać szybko Zbite kostki na zębach, co się śmiali Teraz podbijają: siemasz Tuptuś, chodź zapalić Nie mam czasu, mijam, nie lubiłem i nie lubię Tylko w swoim gronie, tylko i wyłącznie ludzie Lamusy chcą cisnąć na kolegów Towary co nie chciały, dymać chcą się na biegu Nie zmieniło się tak dużo, dalej jestem pod lupą Zamiast z towarem latać, koncert z moją grupą Nie nagrywam z każdym, przekaz wartościowy Złodziejsko-dilerski rap pokonuje schody [Refren x2] W słony smak łez nie wierzę, wyschły te uczucia Zapytaj czy żałuję, obca mi jest skrucha Miłość, nienawiść, wszystko się przeplata Czasem tracę sens, nie jest warto wracać [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]