Tytuz - Mam już tego dosyć lyrics

Published

0 78 0

Tytuz - Mam już tego dosyć lyrics

(HDS) Weź opowiedz mi czego boisz się Czy możesz odnaleźć to w każdym kolejnym śnie Czy ja znam to wiem, czy ty też to wiesz HDS tu jest, nie ma lipy, bierz Macha ściągaj też, swoje siły mierz Jak w coś wierzysz, wierz, teraz z nami leć Mam marzenia, lecz spełnię tylko część Boże proszę (...) gdy zaciskam pięść Czuje straty więzi chodź dziś jestem sam Piszę teksty, robię rap i wypalam gram Powiesz talent mam, a to ciężka praca Weź nie pierdol głupot, że to mi się nie opłaca Zresztą to co biorę - możliwości spore Masz tu wersy chore już nie jeden poległ Na zamiarach głupich teraz spłaca długi Przejebane grupy - cwane, głupie suki Mam już tego dosyć, w porę kurwa posyp Co jest ze mną, sztosy, słyszę dziwne głosy Nie pamiętam nocy, przy mnie leży sztuka Ja zalany w trupa gdzieś tam siebie szukam To już mnie nie jara, teraz inne plany (To poczeka do jutra ziom dziś jestem zjebany)-ERO To chujowe stany, mam już tego dosyć Teraz wstaję po upadku, bo chcę jeszcze trochę pożyć (Brahu Brat) Mam już tego dość, wkurwia mnie ten świat W którym tak mało do podziału jest szczęścia Walczę o lepsze jutro co dnia I co z tego mam morduchno w zamian Kocham ten kraj, ale nienawidzę struktur Kurwą jest dobrze, nie opuszczają bunkrów Kręcą tu swe machloje, to do was gnoje Chodźcie i spójrzcie jakie nastroje są Tu gdzie ledwo koniec z końcem Wiąże większość to nie życzeń koncert Niewiedzą jak to jest być, nie mieć Niewiedzą jak to jest mieć ciśnienie Na życie dobre, na życie godne Nasze teksty są dla nich niewygodne Tylko dlatego, że wiarygodne To wszystko do dupy jest nie podobne (Felipe) Uwalniam myśli dziś, nie ma mnie dla nikogo Nie chcę żyć tylko obok, tylko po to by przywitać się z podłogą Pozostaje sobą, chodź życie drogą krętą Chodź ze mną, jeśli wierzysz, że obrałeś drogę pewną Mam dosyć tych co kręcą, chachmęcą niech się przekręcą Spokój moją twierdzą - to mój stan ducha Mam dosyć pogoni, harmonii szukam Z serducha ta nuta jak z buta masz wjazd Posłuchaj, weź bucha i puść jeszcze raz Na butach polecisz jak przyjdzie twój czas Zapłacisz za wszytko, ale tylko raz Mam dosyć was kurwy za kamuflażem Przyjdzie czas na tych co mają dwie twarze Się okaże kto jest kto, czas pokaże wszystko ziom Zbieram swój plon, dziś dbam aby był udany Pierdolnięcie z kilku miast dziś leci z twojej membrany (Paluch AIFAM) Za miłością pościg, za szczęściem pościg Potrzebujemy tego w największej ilości Dla ludzkiej głupoty nie mamy litości To my - od dziecka dorośli Wiem, że jest ciężko znaleźć się w rzeczywistości Ja cały czas walczę, chociaż często mam już dosyć Kwas - sami sobie budujemy problem Hajs - rusz dupę i go podnieś Rzadko, który rodzi się królem Większość z nas rodzi się szczurem Rząd to wróg, który daje nam trutkę A na znieczulenie daje legalną wódkę Myślenie krótkie jak autostrady Tu nie ma Ameryki i nie będzie Obamy Jedyne co mamy to po lekach omamy I dziś, i jutro przed jutrem obawy W kraju gdzie sny wyrywają ze snu Zawsze pod prąd w poszukiwaniu sensu (Głowa) Ludzie w maskach, ich oklaski i hasła Przodem cię puszczą w ruchomych piaskach Nie mogę zaspać przede mną szansa Nie wiem czy ostatnia, każdą muszą sprawdzać Odstawiam na bok to co mnie niszczy Gdy za dużo piję jestem mniej kreatywny Mentalne blizny, choroby bliskich Moment prawdy zdecydował o wszystkim Znaleźć się na dnie, trzymać się brzytwy Tygodnie dzielić na gramy i litry Obwiniać innych tu tak się nie myśli Jak to, żeby nigdy nie być więźniem opinii Zimny prysznic, ostudził głowę Nie byłem na krawędzi, zawróciłem po drodze Nie czas by odejść, to czas na progres Tym lepiej bym brzmiał im szybciej się ockniesz (Eros PCP BC JWP) Słysze pożycz, daj, polej, posyp Zewsząd głosy, mam już tego dosyć Kac gigant, gdzie mój pieniądz Na swych błagam, znów błaga mnie o remont Kłótnie z nią, o co ci chodzi Znów w łóżku się będziemy godzić Wkurwiający ludzie, spojrzenia zawiste Co tam do mnie mówisz ty zamknij tą pizdę Długi ma tych już dosyć W nocy śpię, więc nie dzwoń w nocy Chujowy rap to na pewno nie o mnie Lecz zeznań popierasz to mamy podobnie (Kacper HipoToniA) Jak nocny włamywacz to ja wchodzę na ten bit bo Łap tu moją zwrotę, honor twoją amunicją Wiara jest modlitwą, rap fanatyk co z bitwą Ma doczynienia codzień i nie składa broni dziś ziom Sam też mam dość kiedy czasem grosz Jest w kiermanie, a w planie z groszem grosz Masz jaranie za frajer i złotych coś I na ruchy, i obraz z dziewczyną, dość Tu bandyci poryci, tu getto da wycisk Ja biorę co moje więc nie ma co szczycić Jak chcesz się policzyć to sumienie na bok To Bóg mnie osądzi, gdy nie wstanę rano Też, też masz tak samo i czaisz się z tą bandaną w bloku Czasem masz dość chciałbyś mieć tylko pracę, lokum Mam tysiąc wrogów, a przyjaciół może paru Ale takich co na zabój, a nie tylko do browaru Też, też masz tak samo i czaisz się z tą bandaną w bloku Czasem masz dość chciałbyś mieć tylko pracę, lokum Mam tysiąc wrogów, a przyjaciół może paru Ale takich co na zabój, a nie tylko do browaru [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]