Tytuz - Bez wyjścia lyrics

Published

0 130 0

Tytuz - Bez wyjścia lyrics

[Zwrotka 1: TPS] Żeby żyć jak chcę, muszę być bogaty Zostawiam w myślach kraty, rozumie kto kumaty Za długo nie miałem, żeby ktoś mi zabrał Nie rozbita warga, plama krwi i skandal Na plusie nie długi, mnożę zamiast iść się upić Uzależnia tak jak szlugi, jak drag muszę kupić Widzę inni mają, na patentach strzały walą Nie mówię o tysiącach takie to się zarabiają Jestem coraz bliżej, kłamiesz mnie? Brudzisz ręce Dlatego mniejsze grono, czasem solo, chcę mieć więcej Widzi różnice ten kto ma doświadczenie Na tym wpadło, na tym straty, szmal z jointem w stresie Psy z nakazem, kipisz na kwadracie, czas w kajdankach Za długo zmarnowałem, żeby czekać, aż wystawka Wszystko mam na wyciągnięcie ręki jednym ruchem Tak się wydawało i poznałem przez to puchę [Refren: TPS] (x2) Chcę mieć jeszcze więcej, odłożyć dużo siana Się nie martwić, że mnie zamkną psy z samego rana Nawet jak mnie nie ma działka leci do kieszeni Wracam po przerwie, wszystko się do siebie klei [Zwrotka 2: Seraf] Wynajęte lokum, gdzieś na skraju, bez luksusów Zamieniam myśli w słowa, docierają do twych uszu Muzyka daje siłę, kręta droga bez odwrotu W łapie w jedną stronę bilet - prywatne antidotum Kłopotów coraz więcej, ty masz je i mam ja Choć więcej doświadczeń czasem ciężko je ogarniać Ciągle gramy legal, choć nie zawsze się opłaca Ale sam wybrałem trasę, z której nie zamierzam zbaczać Wzloty i upadki, pożyczone trzeba oddać W planach kurwa miał być progres, a tu znowu sinusoida Do tego jej już nie ma, samemu więc pod górkę Złe myśli sieją ferment jakbym pisał przekręt dwójkę Wiara w lepsze jutro sprawia brat, że nie odpuszczam DCrew już ostatnie szlify słabym zamknie usta Weź głośniej to ustaw, niech dudni na blokach Tylko i wyłącznie, rap co sieka tak jak koka [Refren: TPS] (x2) Chcę mieć jeszcze więcej, odłożyć dużo siana Się nie martwić, że mnie zamkną psy z samego rana Nawet jak mnie nie ma działka leci do kieszeni Wracam po przerwie, wszystko się do siebie klei [Zwrotka 3: Młody PODTEXT] Gdzie na łatwy, szybki pieniądz brakuje ludzi ślepych Chcę widzieć je na ręku, te monety, nie na kredyt Odrabiać, długi spłacać, w ścianę wbite zęby Zysk na wyciągniecie ręki, wzroku nie odwracam Ujebana złota pa**a, nie dali szansy uciec Towarzyszyło uczucie jak złe fatum, że pod górę Nie idę za tłumem, łapię chmurę gdy stres wraca Aktualna stara prawda (ty) z nieba nic nie spada Rośnie piramida potrzeb, więcej chce, ryzyko wzrasta Za stracone chude lata, rwać od życia haracz Nie każdemu branża sprzyja, cena zachodu jest warta (Znowu) obeszli się smakiem, (w plecy) na wokandzie blacha Bez odwrotu, kompromisów, z koleżkami tu gdzie rap gra Co przyniesie jutro jak loteria cisza martwa Na maksa kombinacja, inni mają ścieżkę łatwą Ja będę bogaty, albo umrę lub mnie zamkną [Refren: TPS] (x2) Chcę mieć jeszcze więcej, odłożyć dużo siana Się nie martwić, że mnie zamkną psy z samego rana Nawet jak mnie nie ma działka leci do kieszeni Wracam po przerwie, wszystko się do siebie klei [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]