Tymon - Ławka w centrum świata lyrics

Published

0 165 0

Tymon - Ławka w centrum świata lyrics

[Verse 1] Bat, cach'e, słuchawki, z bitu basem Oczy doznań łase, widzę biomasę, bo jest czasem Gonią kasę, tymczasem ja, niczym Gandhi Czy to pogardzi, cały świat głupi jak Bambi Jak pandy, chwile rzadkie, gdy otoczenie się zatnie I zawiesi, pokazuje się istota rzeczy Powiesz mi, a planety? Zamieszkana przez dziwne postacie Nie wiem, czy się tego bać, czy śmiać się, czy płakać Fantazyjne twarze i wygięte sylwetki Chcesz to wiedzieć też? Wiesz, są na to tabletki Zioła zawijane w bletki, inne medykamenty Stan płynie pojętny, półinteligentny O sens tu niełatwo, co, jeśli go nie ma? Czy to za daleki odlot, czy zaburzenia? Czy może, o Boże, nie, to nie możliwe By fakty były obrzydliwe i złośliwe A może? O boże, to może być możliwe I fakty są obrzydliwe i złośliwe Obrzydliwe i złośliwe i fakty są obrzydliwe, i złośliwe [Verse 2] Ta chwila w tej chwili, to miejsce w tym miejscu To, że nie ma sensu, nie znaczy, że nie ma suspensu Za moment zdarzy się coś, a właściwie powinno Powieść inną wypadałoby zacząć Czas się napiąć, wyskoczyć za młodu do przodu Wykonując zawód sobie, innym nie czynić zawodu Wiele powodów już za tym przemawia Ale zostawić ławkę własną zawsze jest obawa Tak się zastanawiam, czy nie zostać tu na zawsze Wiem, że się nie dziwisz też Widzisz to, na co ja patrzę, przyjrzyj się temu bacznie Bo niedługo się zacznie faza, w jakiej się zatrze To widzenie opaczne, ej, nieuniknione Zetknięcie stóp z betonem, dzień z Tymonem Dni już policzone, a ten kawałek o ławce To przenośnia, o co w niej chodziło? Znaczy, ze była nośna