Tonciu - Znowu staniesz w kolejce lyrics

Published

0 71 0

Tonciu - Znowu staniesz w kolejce lyrics

[Zwrotka] Wciąż bazuję na doświadczeniach Mam dojścia w miejscach, ale gościa nie znasz, dość na temat Nie mów mi o wpływach otoczenia i że to świat zmienia Odkąd nie ma mnie, nie widać co mam do stracenia Moje słowa mają dość znaczenia Żeby mogły mieć kurwa samych siebie Jak mam się dostosować, jak czuję niedosyt Nie mogę dojść do słowa i jeszcze w tłumie się wtopić Jak łatwo ci pozwoli tak mało dzisiaj żyć pełnią To znaczy że powoli zapominasz kim jesteś I zanim powiesz że nie wiedziałeś tego nigdy Bo tu celem samym w sobie są te gonitwy Pierdolimy system, chcą nas ograniczyć Tylko czemu każda morda dawno jak to krzyczy wrosła w organizmy Kolejny dzień, jak słyszę to samo Powiedzmy że właśnie straciłeś tożsamość Strach myśleć co dalej, ja jestem głodny dosyć Żeby stawić pytania, teraz co z tym zrobisz Patrz mi w oczy, głęboko, łapiesz powietrze Potem zamkniesz, a rano znowu staniesz w kolejce po jeszcze Zatruliśmy się światem Wkurwiasz się że biorą hajs za truizmy i frazes Taka tautologia, jak mówimy ci prawdę Ja sam tak to kocham, że nie wiem kiedy nie jest, a kiedy może być kłamstwem Zaczniesz gubić się w kieszeniach jak zaczniesz żyć Zaniemówisz jak się nie znajdziesz w nich Jestem strasznie mdły, bo żyję jak grzeję Dla ciebie stracę sny, a poza tym jak wiele sam nie wiem Ostatnie dni, i znów mnie budzi rano skręt Wczoraj chciałem mieć go więcej, a dziś mam światłowstręt I świadomie czy nie, pozostawiony sam sobie Po co mi oni, jak mogę czerpać co najlepsze dziś Z życia, gdybym jeszcze wiedział co najlepsze w nim Chyba nie chodzi o to, by się ponad resztę wzbić Wybrać te schody wchodząc, poznać cierpień miliony By wreszcie spotkać ciebie przy drodze Miniony tydzień to głownie środa z dreszczem i wtorek Być sobą będąc kimś innym niż wczoraj Napięcie rośnie, a spada opór Na mieście pośpiech, coś mi podpowiada wszelkie stada opuść Więc trzymam się z dala, z boku, obserwuję z lotu ptaka Czasem się tu czuje w stylu zaraz z nieba zlecę I to jednocześnie już sprowadza mnie na ziemię Ból, lęk, przerażenie znowu wraca Bo to skrępowanie jak pot na łapie Tak mocno związani że w grę nie wchodzi odstawianie Znam dreszcz po grzbiecie, sam się znowu pojawia I jak mnie przejdzie to cię znajdę nawet w stogu siana [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]