TMK Beatz - Odwet lyrics

Published

0 70 0

TMK Beatz - Odwet lyrics

[Zwrotka 1] To jest o gościu co ma swoją rozkminę, powiesz - chuj z tego? Za chwilę Ci to rozwinę, dawno stracił coś cennego Z natury spokojny chłopak, na pozór, i się nie woził Nigdy nie wszczynał awantur, a jak coś chciał, o to prosił Zawsze pomocny typ, za brata by oddał życie Taka faza że odebrał, rozkmiń jak idzie na bicie To teraz z kolei z typa kurwa został wrak Dawno się już wykoleił, bo wpadł w to grono szmat Nie odmawiał alko, za to mózg mu posłuszeństwa Bo jakby odmówił, nie miałby tu kurwa gość już miejsca Gość zresztą po przejściach, od dziecka tyrana psychika Przez ojca tyrana, matkę co co dzień coś łyka Miał miano alkoholika, u ludzi których unikał Zawsze się wypierał, choć z domu ciągle alkohol znikał Teraz marzył o jednym, i chciałbym Ci to streścić Jebało go czy wdepnie w bagno, od lat pragnął tylko zemsty Pewnego dnia rozkminił pomysł, by ustawić się z dawnym ziomem żeby pogadać o tym w jaką kto tam poszedł stronę Widać było od kopa, ziomek w stylu wielka flota Piękna foka, i tylko pytał chłopa co na blokach.. [Refren] Każdy pójdzie na ścięcie za krzywe akcje, to na bank tu Nie chodzi by nie robić nic, trzeba mieć łeb na karku Ty lepiej uważaj zawsze, co mówisz, jak odjebałeś Przeszłość ziomuś wraca tu często niespodziewanie [Zwrotka 2] On mu streścił już po części jaka go spotkała faza Chujowe wieści że na dobre mu została skaza W toku opowieści przechodzili od słowa do słowa Tamten zaczął mu się chwalić jak kiedyś typa skatował On go słuchał uważnie, jak nigdy nikogo, wierzcie Rozkminia całą historię jakby to widział już wcześniej Pyta kiedy, czemu? jak on zginął? Był ciekawy, pragnął żeby dalej rozkminę przewinął To było parę lat temu, a miejsca nie wybrałem stricte W obskurnym klubie kurwa, gdzie wtedy siedziałem z drinkiem Chciałem mieć hajs i chody w chuj, chodziło mi o jedno Młody gnój mi się nawinął, musiał dostać nóż pod żebro Po chwili bez wahania zaczął mu to opowiadać dalej To o dragi poszło, typie pojechałem na rozpoznanie A ktoś inny zabił go, ktoś takie tam złożył zeznanie Były sprawy dużej wagi, zabójstwa nie było w planie! [Refren] [Zwrotka 3] Wszystko była kurwa jasne, wybiła godzina zero Minęła chwila, dopił drina, za chwilę wyjdzie na zero Rusza do kibla, w głowie już wszystko gotowe, wierzcie Rozkminił - zaczeka, wcześniej jeszcze przypierdoli kreskę Skitrał w rękaw nóż spod baru, w mózgu się gotuje w kurwę Wiedział że za kilka minut na zawsze poczuje ulgę Więc oprawca wszedł, popatrzył mu prosto w oczy Zanim tamten się domyślił on już zadał 4 ciosy Miał już w płucach 4 kosy, pewno krwi, się poddał mięśniom Zobaczy teraz jak to jest oddychać pełną piersią Przykro mi jest przyjacielu, miejsca nie wybrałem stricte A w tym przypadku też się muszę zadowolić kiblem Chciałeś mieć chody w chuj, masz schody w chuj A ten młody gnój co się nawinął był kurwa moim bratem No i chuj w te dragi, no bo nie pójdę na rozpoznanie że ktoś zginął przez przypadek, ktoś takie złoży zeznanie [Break] Na chuj się chwalisz hajsem, wśród graczy to nic nie znaczy Bogaty to jest ktoś kto swych bliskich nie traci Chciałem się tylko spotkać, rozkminić znowu jakieś chlanie Opowiedzieć fazę brata, zabójstwa nie było w planie... [Refren] Tekst - Rap Genius Polska