TMK Beatz - Born Sinner lyrics

Published

0 78 0

TMK Beatz - Born Sinner lyrics

[Hook: Miuosh] Born Sinner Born Sinner Born Sinner Born Sinner Born Sinner Born Sinner Born Sinner Born Sinner Urodziłem się, by grać to Born Sinner Born Sinner Born Sinner Urodziłem się, by grać Born Sinner Born Sinner Born Sinner Urodziłem się, by pchać to Born Sinner Born Sinner Born Sinner Urodziłem się, by grać [Verse 1: Kosi] Zamykam oczy i znów czuję się jak w '95 Zachodnia WWA, ja w ręku Belton can Żyje tym beton - jestem z betonu Wszystko to co złe przykrywam grubą warstwą chromu Bombimy system to chyba oczywiste Sam nie wiem kiedy ten hip-hop zmienił się w biznes Skurwysyny chcą widzieć w nim tylko liczby Nie warci są nawet kpiny Ty nie myl nas z nimi nigdy To zwykłe pizdy, zachłanne na hajs Ty wytrzyj se mordę szkłem, weź oddaj ten mic Ja miele to miele, miele wciąż, idę prosto przed siebie Osiągać cele, spełniać sny, mam tu non stop potrzebę [Verse 2: Onar] Urodziłem się po to, by się uzewnętrzniać Żeby opadała Tobie szczęka, żeby słyszał Wszechświat Emocje, były brudne jak ścierka I gówno mnie obchodzi mainstream czy underground I gówno mnie obchodzą ksywki, których nie słyszałem Urodzili się po to, by iść do Mam Talent Ja urodziłem się by skupić Twoją uwagę Lamusy siedzą na youtube sobie piszą komentarze Idź lepiej na koncert, światła na mnie Przypadek? Nie sądzę, świat jest dla mnie Nie na własność, bo nie jestem zachłanny Ale co jest moje biorę i sram na straty [Verse 3: Ero] Dobra, kto ma towar i najlepiej pcha to? WWA do KATO, kuma nawet matoł J do W do P, my nie wiemy co to kryzys I mamy więcej wiernych słuchaczy niż Rydzyk Co dnia ryzyk fizyk, będzie co będzie Ale gdy wydam CD chętnie pędem nabędziesz Wiem że chcesz prędzej, ale na chuj ten pośpiech I tak jestem wszędzie na trackach, nie tylko w Polsce Zawsze w dobrym gronie, zawsze w dobrej wierze A wers jak ogień płonie, gdy piszę po papierze Dobra Ero kończy, bo wypić coś pora Elo. W dniu narodzin Onara Juniora [Hook: Miuosh] [Verse 4: Łysol] Bomba poszła do góry, chociaż to nie jest gonitwa Dla hiphop kultury wygrana kolejna bitwa A jak kwit na to stawiasz to posetnisz kapitał Sprawa, której poświęciłem już konkretny szmat życia Gdy tylko joint spłonie, ja daję ci wokal Staję przy mikrofonie, rzucam okiem na G-Shock'a To moment kiedy pcham w dobrą stronę to co kocham To znaczy, dla słabych graczy - Pan Katastrofa Plan to nie cofać i wznieść się nad miastem Zawsze, spychać wrogów ze sceny jak Bastek Chuj mnie obchodzi co oni powiedzą o nas Przejmuję ten pierdolnik, JWP, Miuosh, Onar [Verse 5: Miuosh] To już nie boom bap, to kurwa trumna na Twoje Ego Chcieli punktów nam urwać - taki chuj brat - nic z tego Urodziłem się do tego czegoś, daj mi werbel Nie zobaczysz mojego końca dopóki nie jebnę Pcham ci to w stereo, reszta brzmi jak De Mono Łapię wiatr, koszę flotę, ich statki na niebie płoną Nie mów ziomom na osiedlu, że się nazywam Miuosh Przed pierwszym z Twoich wersów moje imię już tam było A mi, nie minął lot na to, krew i pot, szmato Chcieli by być mną - dali by się zajebać za to Tu nie ma nic za nic, jest tylko coś za coś Niech cały kraj płonie, to się zaczęło w Kato