TMK aka Piekielny - Benjamin Linus lyrics

Published

0 71 0

TMK aka Piekielny - Benjamin Linus lyrics

[Zwrotka 1] Byłem tu od zawsze, to moja scena jest Eviva l'arte, jestem Ben, siema, cześć Nad nami czuwa ktoś, ktoś tym steruje uwierz Jestem tylko pośrednikiem i czasem sam się gubię A może gdzieś istnieje jako normalny człowiek Może, gdy mnie spotkasz, podam fałszywe Ci dane - kto wie Idioci, myślą że nie zrobię im krzywdy Nauczyłem się by nigdy nie mówić nigdy Liczyłem na Was, choć nie ufałem najpierw I wysłałem szpiegów, by poznali o was prawdę Na co Ty liczysz? Nie jestem zbyt rodzinny Urodzony w dziczy, nie dziw się że jestem jednym z innych Sam dałem radę, nie potrzeba mi następcy Locke czy każdy inny, tylko to wszystko spieprzy Patrzę jak spadasz, coś jakby z setnego piętra Zawsze, zawsze mam jakiś plan, pamiętaj [Refren x2] Mów mi Ben, Henry, nieistotne jest imię Lecz ja wiem, sęk w tym, że ja wiem, jestem winien Tego, że utknąłeś tu na zawsze, witam Stąd nie ma ucieczki, to moja muzyka [Zwrotka 2] Być może coś pójdzie nie tak i zechcecie zabić mnie Emocje wezmą górę, nie będziecie słabi nie Na każdym kroku mówiłem o nieufności Jesteśmy dobrymi ludźmi, świat nam zazdrości A może wcale tacy nie jesteśmy Milion razy dostawałem kopa przez niesprawiedliwość, wierz mi I nie znałem odpowiedzi na to kim naprawdę jestem Nie wiesz co we mnie siedzi, chyba że widziałeś zdjęcie Ludzie chcą ode mnie uciekać I tak dotrą do granic, skumają, że dalej nie ma nic Na pewno wrócą, bo idę na szczyt Uśmiechnij się do mnie, bo mamy czas dziś Szukamy czegoś wszyscy, a kto szuka nas? Nikt Lepiej wymieńmy się spojrzeniami, raz ja - raz ty Przeniósłbym cały świat, pomóż mi i krzyczeć przestań Odprowadzę Cię do domu, którego nie widzi reszta [Refren x2] [Zwrotka 3] Bóg nas nie widzi, nikt już nie mierzy czasu Niejeden Henry Gale rozbił się pośrodku lasu I dalej wmawiaj mi, że to nie karma Całe to życie to jebany Projekt Dharma I jestem za tym, żeby postawić się mu tu Gdy los wlepia ci mandaty za złe parkowanie uczuć I nie udawaj, że mnie nie rozumiesz, Son Siedzimy razem w tym, więc pomóż unieść nam Ciężar tworzenia wszystkiego od podstaw nagle Nie jestem jednym z was, lecz kilku sobie ukradnę Wiem o was wszystko, wy wciąż tak niewiele o mnie Jak to jest z wyspą? nie uwolnicie się od niej Tracicie pamięć, sam nie wiem często skąd to Swoje porażki tłumaczycie jakąś klątwą Widzę was na dnie i to nie jest pierwszy raz Więc chyba dobrze, że nie jestem jednym z was [Refren x2]