The Truekings Label - Przeciwności lyrics

Published

0 91 0

The Truekings Label - Przeciwności lyrics

[Zwrotka 1: Kazior] Mam te przeciwności, tak jak dobrze i źle Pokonuję je, by było dobrze, robiąc te rzeczy złe I nadal nie robię źle, dobrze dbam o to, co robię Choć czasem mam ochotę powiedzieć, że to pierdolę To nie mogę się poddać i co dnia jestem w drodze Więc na osiedle, jak w biznes, po prostu w to wchodzę Po drodze nic po prostu, bo mam zakręty ciągle Ale mam na karku głowę i drugą Jezusa w złocie Co dwie głowy, to nie jedna, miej mnie w swojej opiece, Boże A ty typie, już módl się o mnie, dziewczyno, proszę, módl się o mnie Jestem przecież dobrym ziomem, wiesz, że jestem tu chudym kotem Co jest, to styl życia pod blokiem, robię na siebie, kurwa, ziomie Jestem tak samodzielny, że zaraz się tu rozdwoję Jestem tak samodzielny, że się dzielę ze swoim ziomem Czy to kwit, czy to splif, czy wódy kubek plastikowy Nie ważne, wiesz, jak jest, że ziomy, to ziomy [Zwrotka 2: Roka] Kto się zbliży do mnie, będzie zgubiony #Dalajlama Jestem dwudziestoczteroletnim brzdącem w opałach I poruszam się ciężko, jak na bicie Żurom Jakby cała planeta, była mi u nogi kulą Daję się losowi chłostać, zemszczę się za jakiś czas W końcu siedem trefl, to nie najsłabsza z całej talii kart Ostrzę sobie zęby, na kolejne spotkanie Świat wbija we mnie kły, jak pierdolnięty Suarez MC Grzesio, jak coś, gotów na wpierdol Nie schowam się pod ziemię, ani za prewencją Chcesz łazić w moich butach? To chyba puste słowa Bo gdyby nie Google, nie wiedziałbyś jak je sznurować I pogodziłem się z Bogiem, bo nie miałem daleko A zresztą, kłócić się z nim jest gorzej, niż z kobietą przez telefon I pogadałbym z wami o dupach, furach, zwrotkach Ale na dziś mam jeszcze dziewięćdziesiąt dziewięć spotkań [Zwrotka 3: Gierba] Dawno za mną okres w życiu, gdy nosiłem kamienie w butach I do dziś nie zgłębiłem wiedzy, na temat słowa "skrucha" To przez ulicę, ulicę bez jutra Wychował mnie brud i syf, nie hajs i futra Powiedz, jak chcesz zostać tutaj królem Bez tych martwych króli, kiedy wszyscy grają o wysoką pulę Good kid, mad city, just like Kendrick Lamar To hood sh**, bez lipy, chcesz tak, przekmiń to Mój stary ma jaja i klasę, bo zrobił ze mnie faceta Z ciebie zrobili faceta, faceta, którego facet podnieca Może to przez przeciwności wyjebałeś wtedy kafla na szmaty Za to ja, przez przeciwności, za tego kafla wtedy bym zabił Nie miałem nic, prócz nic i worka dragów Dziś pcham ten syf jak Bisz i regres weź mi zarzuć Rodzina, pasja, dom, przyjaciele To wszystko mnie pcha, przez przeciwności wiele, aha [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]