The Returners - To coś więcej niż rap lyrics

Published

0 76 0

The Returners - To coś więcej niż rap lyrics

[Refren] To coś więcej niż rap, ta saga trwa Od tylu lat łamie ci kark Więcej niż rap, wiesz o tym brat Jak religia, to Peiha [Zwrotka 1] Psy strzelają na ulicy, politycy skorumpowani Bunt w tych wersach płonie, podprogowo pali Każde słowo waży, wyciskane jest z pogardą Tak jakbym rzucał brukiem przed policji szarżą To moja inkantacja, dla pokoleń testament Chcesz wiedzieć więcej? Usta błyskawiczny zamek To czasem splendor, czasem niezła kapusta To coś więcej niż rap, żadne śluby ubóstwa Słuchają bloki, słuchają tego ziomki Suko nie wypluwaj, tylko to połknij Niosę prawdę, za mną stoi cała Polska Nie zamknie mi ust żaden lewak czy Wyborcza Dziś pisze ten tekst, jutro wbijam na majka Nie spalisz tego w 451 Fahrenheita TVN sonda - mela w obiektyw Bierzemy co los da, gdy życie bez perspektyw Uliczna promocja, nie żadna kurwa nędza Jak Kora Jackowska, niby macana przez księdza Nic nowego pod słońcem Seks, polityka, rap i pieniądze Nos płaski od szyby, tak żyjesz chłopcze Gdyby nie net myślałbyś, że pizdy rosną w poprzek Blokom w hołdzie, pieprzę biały kołnierzyk Chociaż przyznam szczerze wszystko dobrze na mnie leży [Refren] [Zwrotka 2] Wiesz od czego zależy jaką idziesz za dnia drogą Miałem świetny seks z żoną, z łóżka wstałem trzecią nogą Jadę przez miasto, dużo się zmieniło popatrz Białystok znany z Frankowskiego, Piha, Zamenhofa Co sapiesz leszczu? Z kurwami nigdy po imieniu Jesteś z tych wytartych na kolanach yesmanów Idź się podrasuj opalenizną w spreyu Moje słowo przeciwko twojemu Wielu raperów tłumaczy się urwanym filmem Swój zasrany honor pucują szarym mydłem I to jest ich pieprzony kierat Przesiąknięci ściekiem, jak w burdelu materac Jestem ze swoimi - to często ludzie prości Szoruję ci dziś z nimi mordę w szambie codzienności Ta linijka to jedna krótka piłka Wilka możesz wygnać z lasu, lasu nie wygonisz z wilka [Refren] [Zwrotka 3] Hip-hop łączy? Co oni znów kurwa pierdolą Niech zalizują swoje dupy pod jemiołą Styl prosty, zero fałszu, palę mosty Farbowane lisy - zdradzają ich odrosty To jest jak wojsko, nie poddawaj się -- zabij! Z nalewaka lejesz czy trzymasz karabin? Wzdłuż i wszerz, z góry w dół, ten kraj przemierzam Moja żona czeka na mnie w domu jak żona żołnierza Tu ciągłe wkurwienie i brak pokory Budują nasz codzienny biorytm Ulice, podwórka, kochane mordy Tu gdzie mieszkamy kim jest kurwa jakiś Hołdys? Prawdziwy głos Polski, żaden Der Spiegel Jebać Nergala, f*gota z kucykiem Pih będzie Pihem, w czasach cenzury Ciągle podkładam tą trutkę na szczury