The Returners - Fetus In Fetu (Autoportret) lyrics

Published

0 45 0

The Returners - Fetus In Fetu (Autoportret) lyrics

[Refren] Wiem jak jest, ty też tak masz Twoje drugie ja, drugie serce, druga twarz Tam gdzie wszystko lepi się od krwi, cuchnie mordem Rozdwojenie jaźni, autoportret [Zwrotka 1] Na najwyższym z pięter piętrze Pełnym pajęczyn, czasu, strychu Jest pewne sekretne, wilgotne miejsce Trzymam tam swój gniew zawekowany w słoiku Powietrze przeklęte, tu wszystko co mętne Ciężki osad pokrywa dno Jak masz niepewne ręce to nie dotykaj Niepewne ręce stłuką to szkło To słodka tajemnica mojego istnienia Niebezpieczna dla mnie i dla otoczenia To piętno Kaina, które czuję w lewym ręku Ślad nienarodzonego brata, fetus in fetu Ta mroczna strona tam gdzie bicie serca Choćby nie wiem ile jadła wiecznie czuje głód zwycięstwa Nocny pasażer, o którym nikt nic nie wie Poza zasięgiem wzroku, tam gdzie żyją cienie Nieraz krew mnie zaleje, on się pojawia Trupy wrogów jak worki piasku już leżą na wałach Wyłazi spod łóżka, szydzi z moich modlitw Jak pod pręgierzem wtedy nie umiem się modlić Też jest pasterzem, z drobną różnicą- wiesz On swoje owce prowadzi na rzeź I kiedy umrę on umrze razem ze mną Jak bracie syjamscy, ja i on to jedno [Refren] [Zwrotka 2] W głowie obsesje, nagie tancerki Migreny, gorączka, śmiech hieny, lęki Nie Słońce a Księżyc, nie dobro a zło Pod jego obecność chaos i mrok Podróż do zła korzeni, do wnętrza trzewi Gdzie fala strachu jest czarna jak niebyt Gdzie paranoja jest gęsta jak sadza Czy też to słyszysz jak coś chodzi po ścianach Przejmuje kontrolę i to wystarcza Ktoś trzyma się krawędzi, ja depczę po palcach Idę przed siebie, nie patrzę pod nogi Przede mną panteon martwych bogów i bogiń Na co dzień się skrywa wśród ludzi po domach I atakuje nocą jak Łomiarz Cokolwiek się zdarzy jesteśmy rodziną Na zawsze związani tą pępowiną [Refren] [Zwrotka 3] Zapamiętaj to jak dobra i zła ręka Jedna kogoś ratuje, druga naciska na spust Prawa zawsze karmi, głaszcze kobiety biust Gdy lewa wpycha w ciało po rękojeść nóż Stoisz na rogatkach i czy już wiesz Co w tym jest a co nie jest warte łez Dystans między wami? Przecież nikt cię nie zmuszał Tylko jucha szumi, szumi, szumi w uszach Najwierniejszy z przyjaciół, który zna tą grę Nie jest tu na dobre, jest zawsze na złe Nazywasz to różnie i bierzesz leki Lecz spokój nie zakrada się pod twoje powieki Kiedy nadchodzi, już nie odpoczniesz Bolą cię włosy, to zrywa paznokcie Życie zjada życie, w tobie tylko pustka To on zwilża twoją krwią swoje usta