The Bed'zet - Bezsen lyrics

Published

0 78 0

The Bed'zet - Bezsen lyrics

1 Jestem spłukany ale tylko z emocji To już rozumiem czemu (chłopaki?) nie płaczą To nie jedyne co nie daje zwilżyć mi źrenic Bo czasem wystarczyłoby je zamknąć A wypatrują kurwa czegoś, nie wiem może za kimś Raczej to pierwsze bo to drugie zawsze przyjdzie stracić I nie, nie lubię, noszę czarne okulary Bo po pierwsze nie wyspany i znam piąte, nie chcę konfrontacji Śnię sen kontrolowany, nie no jakbym miał to już bym cię zabił Lekko się jebie, musisz mi wybaczyć, to jedyna opcja bym odróżnił od jawy Wdech, wydech, wdech, wydech, tak już mają frustraci W moich snach napełniam worki A na żywo mam je pod oczami Sam się winić w mojej mini antyutopii jak Huxley mógłbym Wolę zamknąć ryj i raczej self punche odpalę później Lubię porządek, lecz nie przez to widzę w monochromie Palcem po swych planach wodzę, może skalę zwiększę trochę Ref Bezsen, powieki ciężkie, myśli w kolejce, witam się z denkiem w butelce Bezsen, może skupienie nad celem, a może dotknął bym ciebie, a może bezsens 2 No to zwiększam by nie przespać, tak jak nie raz potencjał Dziś wykładałbym życie, gdybym uczył się na błędach Tak wykładam na życie, wiecznie niedorosły, nie płacz Bo wyłożę na życie, jak już kiedyś będzie mnie stać A będzie bankowo, inaczej uciął bym drzemkę Lecz zamiast liczyć barany wolę liczyć na siebie Tej nocy o krok bliżej niż dalej, jak nie odjebię Życie pełne rutynowych zaburzeń, jak OCD Wyjebany z homeostazy zmęczony organizm Każdy wybór tragiczny a efekt motyla, zamilcz Bo czas już kimać, wiem świat sam się nie na prawi Znaczy, mój w ogóle, wciąż o jutrze, brak determinacji Zamykam oczy wreszcie, ale to niedoczekanie bo Plany na przyszłość przerywa mi jej głos I mówi znowu coś że chyba ma mnie dość Że jak kocham to za mało i że czas się chyba rozstać Co? …a może to tylko sen