Ten Typ Mes - Dzień Zemsty lyrics

Published

0 105 0

Ten Typ Mes - Dzień Zemsty lyrics

(Mes) A gdyby tak zrobić dzień zemsty Tym co mnie atakują bezsensem Siłom, które-testują cierpliwość i Kryją się,-za murem gdzieś wiodąc żywot Na początek może straż miejska Zemsta, jej godzina nadejjszła Wypisałeś mandat, bucu, Choć ja i moja banda, bucu, Nie robiliśmy żadnej grandy, w płucu Niejednym był dym, ale to szlugi, only L dlaczego nas tak nie lubisz? dłońmi Układasz gesty, grozisz spojrzeniem Władza zdeprawuje nawet taki pień, pieniek Wyśledzę leszcza, poczekam Aż zdejmie insygnia wróci do swojej żony Dumę upłynniać zacznę wtedy walić pięścią W drzwi powiem; hałasujesz, bucu I przeszkadzasz zasnąć mi! Ref. (Monika Borzym) Oddam wam swój czas, niech stracę Oddam wam ten hajs, zapłacę Lecz odbiorę wam ten władczy uśmiech Pewnego dnia pewnego dnia (Mada) Pewnego dnia odbiorę przeszłość z pompą to easy i Ubiorę cię w pewność skąpo #szaty króla To nie gangsterka jak w Compton, nie Eazy E, Ale patrz gdzie to poszło… Za moją prośbą minister zajmie się edukacją Wpisze Serwus w kanon lektur – nie dasz rady z interpretacją, Wpadnę na lekcje ci, zjem intelektem By te małoletnie sraki miały beke, A twój szpetny ryj zalał się pąąąąąąsem, Jesteś krewna mi wstyd, więc potrąąąącę Ci z konta trochę i tak mnie nie lubisz, A prywatny fiskus rozlicza długi dziś, Odpuszczam dyskurs, szybko się zgubisz w nim, Jestem ten wisus co pamięć ma jeszcze niezłą, Narobiłaś mi syfu w dzień siedemnastych urodzin, Na liście niezałatwionych przecinam kreską Cię Ref. (Mes) Halo! Nieważne skąd mam ten numer Będę z twoim uchem długo, jak dobre perfumy No h*mo, ale czy może zechciałbyś łyknąć promo Rzekomo znasz się na tym jak w rozmowie ludzi omo Tać, brać każę ci wszystkie moje płyty, tanio Zmierz się sam z natręctwa otchłanią I zanim wydasz irytacji okrzyk Poczujesz jak to jest nie chcieć zmienić telefonu na nowy Bitach, z tobą finito, inny cel mam Moje miasto wygląda jak screen z pudelka A dlaczego tak? ktoś przecież Decyduje, że billboardy mogą stać i szpecić Urzędasie, w twoją wolną niedzielę Znajdę twój dom i cały obkleję Jakby Guliwer czytał Galę I rzucił ją za siebie niedbale, ja tak widzę to stale Ref.