Ten Typ Mes - Będą Cię nienawidzić lyrics

Published

0 133 0

Ten Typ Mes - Będą Cię nienawidzić lyrics

[Ref.] Na wieść o tym, że nienawiść plotek Płynie gdzieś, szerokim strumieniem Pędzą, lecą sprawdzić o czym Oczy przekrwione, na licach rumieniec Własne sprawy i kłopoty Odsuwają w kąt Moi bliźni lubią wydać Lubimy wydać sąd [Zwrotka 1] Będą Cię nienawidzić, kochanie Za zbyt pełny stanik, nadmiar dobrych manier Za brak dzieci, albo bo jesteś ciężarna Nienawiść w tym kraju – jedyna rzecz za darmo Jeśli jesteś ładna – masz pracę, coś robisz Nie ważne, i tak na bank obciągasz prezesowi Jeśli mózg masz pełen fałd; nadaktywny Cóż wtedy powiedzą po prostu: jesteś brzydka Ich klawiatury nienawiść uzależnia jak tytoń Choć splunąć, baliby się nawet na monitor Ten tunel prowadzi przez frasunek i doły Więc skunem się luzuj, lub trunek pij na wesoło I nic nie pomoże dopóki nie zamkniesz się w klasztorze Będą życzyć Ci gorzej i gorzej, więc może Zamiast dać się w to wkręcić, miej w pamięci: Ciebie nęci sukces, im starcza chęci by smęcić [Ref.] [Zwrotka 2] Post h*mo Sovieticus, jestem tym człowiekiem Wyssałem to z mlekiem - owoc dwóch piekieł: Represji państwa, umiłowania cwaniactwa (Cza–cza-cza, czas) Jest jedynym lekarstwem Gdy widzę kartkę z napisem: „Zawiadomienie” Odruchowo się wzdrygam, jak czytam to pobieżnie Jedyne, co mnie obchodzi to moje mienie A państwo to tyran, ewentualnie rzeźnik Nie ufam nawet kiedy piszą: „świeżo malowane” Myślę: „pewnie już wyschło” i węszę szykany Wiem, że przestrzeń publiczna to też i moja Ale przyodziewam dystans do nie jak zbroję Segregacja śmieci? Uuu, to wysiłek niemożebny Chleb powszedni to myśl: „na co mi ona potrzebna”? Chcę rzucić papierkiem i cisnąć puszkę w krzaki Choć to moje miasto i na nie łożę podatki Upłynie wiele wody w Wiśle, a tej nie zawrócę kijem Nim zmienię się w Szweda, Norwega lub Fina Mam w sobie słowiańską fantazję i cwaną żmiję Patriota? Ta, lecz niech państwo ze mną nie zaczyna [Zwrotka 3] Oni mnie nie złamią. Jedyny raper Który na airmaxy reaguje wzruszeniem ramion I cokolwiek nie zrobię, narobię sobie wrogów A wrogów mam więcej bo jestem większy Ej, nie masz wrogów tylko u kariery progu Ja odbiłem się od progu, dawno jestem na piętrze Rozwój nazwą przesadą… jasne Gdybym grał klasycznie, krzyknęliby: „Stagnacja!” W opasłe tomy hejtingu celuję okiem i palcem Na cynglu, opinią bez dubbingu na kolejnym singlu Jestem narcyzem, bucem, Piotrkiem Schmidtem Nie bawi mnie forfiter, ty hejtuj, lecz szanuj technikę I skanuj jak idę przez bagna środowisk Gdzie każdy papla, a drugiemu chce dupę obrobić „Nieufni, ręka w górę!” I widzę rąk las Zacięci, podkurwieni – eh, bywam jednym z was Tekst - Rap Genius Polska