Teka (PL) - Przestroga lyrics

Published

0 139 0

Teka (PL) - Przestroga lyrics

[Refren: Teka/Carya] Mówią żyj chwilą, krzyczą carpe diem Mówią żyj chwilą, świat umiera dzień za dniem [Zwrotka 1: Teka] Zdał maturę, dostał się na studia wyższe Chciał żyć sam, opuścił gniazdo, imponował rodzinie Poznał miasto, nocne kluby, znajomości godzinne W których seks po imprezie równał się priorytet Bez liter, cyfer, wolna miłość jako hobby Dom, wc, hotele i służbowe samochody Odpływał jak na żaglach, mówiąc - jestem rozsądny Każdego wieczoru w klubach przełamując lody Znajomość na doby jedną czwartą, nie dłużej Stereo dolby muzyka i wygoda łóżek Piął się ku górze, w pracy zdolny informatyk Przypadkiem w necie kolejną chętną wyhaczył Wille, Konstancin, nie daleko od Warszawy Kochała smak ryzyka, seks bez zobowiązań - nawyk Lateks nie w modzie, po co komu, bez przesady Był seropozytywny, nieświadomie ją zaraził [Refren] [Zwrotka 2: Chada] To jest przestroga, wszystko w rękach Boga Tylko dla Ciebie ziomek prawdziwe słowa Kiedy po to sięgasz to marzenia uśmiercasz Proszę, dzieciaku, weź sobie to do serca To jest morderca, który nie popuści Czujesz już na szyi jego dłoni uścisk To tylko fikcja, to fałszywy świat Stracisz przez niego ładnych parę lat Stoi jak kat i czeka na ofiarę Chwila zwątpienia jest dla niego darem Niech ta przestroga rozwieje wątpliwości Bo tutaj życie nie uznaje litości Takie skłonności prowadzą do jednego To tylko obraz z życia codziennego Moje wspomnienia dzisiaj budzą grozę Dlaczego los postawił to na mojej drodze Dlaczego, pytam, dlaczego ja Smutnej prawdy nie przysłoni mgła Smutnej prawdy nie przysłoni mgła [Refren] [Zwrotka 3: Teka] Nie zdał matury, a może nawet nie zaczął Często budził się w nocy z krzykiem - mamo, tato Widział ich często z butelką pod klatką Mieszkał z babcią, która patologie znała jak własną Na podwórku chciał się wyżyć za to, że w domu hardcore Szukał lepszego świata z osiedlową bandą Nie zwracał uwagi na to jak daleko zabrnął Pierwsze większe pieniądze zarobił, kradnąc Zapomniał już dawno, że miał daną szansę Kolejny zdolny dzieciak olał uczciwą pracę Mógł zacząć od nowa, wybrał balet z diabłem Przebywając w podejrzanych klubach, szastając hajsem Mówił - mam cel, nie potrafił sprecyzować Wożąc się dumnie, dziwnie nosem zaciągał W okolicy czuł się panem, swego losu kowal Przeholował, dziewięć strzałów kończy ta historia [Refren]