Te-Tris - EinlacarwdoeiN lyrics

Published

0 105 0

Te-Tris - EinlacarwdoeiN lyrics

[Refren: Te-Tris] Są rzeczy którym nie możesz zapobiec I o kim to historia, o mnie czy o Tobie? Przyczyna, skutek niektóre są fatalne Bo nawet jeśli je odwrócę są nie odwracalne [Zwrotka 1: Te-Tris] Treść żołądka tym razem z muszli prosto do ust Wbija się w jego gardło z impetem tak aż czuje ból Wygięty w łuk kręgosłup łapie pierwotną postawę Krok w tył i jeszcze kilka ciemnym korytarzem Dłoń na futrynie ledwo łapiąc balans Odwraca się i patrząc na nią przez ramie i siada obok Sumienie drażni nie wyraźny zarys pod prześcieradłem Przypomina noc która znów promienie kradnie Ciężkie powieki dół góra jak kurtyna Plecy, brzuch, uda, nogi, piersi, brzuch, szyja Nie odbiera chociaż zawzięcie dzwoni ktoś Pozycja w opozycji az wreszcie słony pot Wierca się w skórę, durex ląduje w kartonie Ubranie na nich są gdzieś między kuchnią a pokojem Rozporek, ona z parteru a winda wraca na parter Choć dioda przy drugim pietrze aż poraża blaskiem Z trzaskiem otwarte drzwi taxi znów się zamkną Kierowca weźmie resztę odda zmięty banknot Nietrzeźwi tańczą parkiet pęka w szwach Czysta wraca pod kapsel hasło ta jest nie zła patrz Czas biegnie wstecz mija selekcje przed wejściem Gdzieś w metrze zaczyna czuć się całkiem bezpiecznie Chwile wcześniej zwyczajowy gest na pożegnanie I powietrze cięte szeptem, Bądź grzeczny kochanie [Refren] [Zwrotka 2: Pogz] Ciało łączy się w całość serce, mięśnie, płuca Lufa połyka kule, staje się zimniejsza od trupa Drugiego oko szuka nie pytaj czy stara się zabić Co za pytanie, kto strzela dla zabawy? Widza tylko błysk torów, broń siedzi za paskiem Kilka wagonów wstecz tym razem czuje że wpadnie Ręka z ziemi łapie plecak który zakrywa cień To prawda? chyba nie zwalnia, zaczyna biec Ciemność rozrywa błysk odblaskowej kamizelki Nie wiedział ze sekunda możne trwać całe wieki Spoglądał na kartkę znikają kreski które dokładnie kreślę Gdy puszka wciąga farbę Puste ulice grają światłem kiedy skacze przez bramkę Stoi za przestankiem tej samej linii co zawsze W domu ojciec mówi nienawidzę gdy łazisz nocami Pieprzyć to, dla mnie to sztuka nie wandalizm Tekst - Rap Genius Polska