Szwed SWD - Zapalniczka lyrics

Published

0 98 0

Szwed SWD - Zapalniczka lyrics

[Zwrotka 1] Budzę się w mieście, dobrze je znam Choć tak naprawdę widzę je pierwszy raz W kwadracie ścian kwadrat ten Sam Nie patrzę na resztę początek dnia To piątak i mam to grać na żywo Goni mnie czas, mam dotrzeć tam idąc Nie wiem co tworzy we mnie tą wyjebką Jak wyjdę rano, wieczorem tam będę I idę przed siebie tak długą ulicą Mierząc w kilometrach I wszyscy mnie widzą i mija to wszystko O czym nawijam w tekstach: Ćpuny, kurwy i tych obłudnych Wszystkich szczęśliwych kosztem tych smutnych Martwych, a żywych to całe robactwo Ilu przede mną ilu już za mną Tak idę dzień cały by spotkać ziomali Pod klubem w którym dziś gram Przy klubie brak stacji paliw Irracjonalizm, jak to we snach Bo w dłoni mam baniek z benzyną A przecie wcześniej nie było go tam Sen się rozwinął i może nie skminią Tego, po co to mam I wchodzę do klubu, ubrany na czarno Tu ze 2 koła tłumów, ziomale za mną I ktoś by ogarnął, ze niosę kanister Przelewam zawartość litr po litrze W jedna ze zgrzewek, co wniosą na scenę Taa, dziś tabaku gaszą pragnienie I gram ciężkie brzmienie Trwa interakcja, tapla się pot i ścieka jak farba Wszystkie gardła wykrzykują wersy Czyżbym się naćpał, zachwiał się błędnik Wszystkie te twarze kojarzę z obecnych Są te same, które mijałem, wierz mi Oblewam się wodą, którą przemyciłem Nikt nie wiem, ze leję benzynę I nich zgaśnie na chwilę światło Wszyscy wznieście odpalone zapalniczki I się rzucę prosto w wasze dłonie I się rzucę, kiedy macie w dłoni płomień [Refren x3] I tak płonę, płonę, płonę Wam na rekach Na znak oddania w 100%! [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]