Szur - Człowiek Duch lyrics

Published

0 387 0

Szur - Człowiek Duch lyrics

[Producent: Szur] [DJ Slime] [Zwrotka 1: Szad] Nie widzi mnie już nikt. Wybrałem postać wielu żyć! Nie moje małpy, nie mój cyrk… Nie ma mnie w żadnej, z rzędu szyb… Co usłyszę, czego się dowiem, znów mi odpowie, kim jest człowiek Przy rozmowie zasłon powiew, no więc mogę, gdzieś tu być Zbyt wielu z nich- fafarafa!, Zbyt wiele z nich- płaska blacha... Boli mnie jak martwa rafa, ta postawa… Maluje się na parafiach, panorama jak Kossaka Akrobata – zarobacha. Na co lacha, na to lacha! Ja to zjawa… Porzućcie swe egzorcyzmy Ostatni ksiądz ledwo wystygł Spójrzcie na to, klecho, pstryk, pstryk, Jestem ale przezroczysty Matka szyba, Ojciec szklarz I świecę jak słońce w twarz Mówili: “ma procent szans” Dzisiaj mówią: “Ojcze Nasz” Czują obecność? Tę samą którą czułem jako dziecko Mogą szukać ze świeczką całą wieczność! By znaleźć to, przed czym tu ratowali się ucieczką! Przejdź obok tego, albo wejdź w to! Twoja rzecz boy! [Refren x2] Coraz mniej mnie tu, w tym towarzystwie rzeczy martwych Zbyt wiele dróg, pragnę być niewidzialny Jeden punkt, na tęczówkach źrenic slajdy Zmienić barwy, zmienić kształty [Zwrotka 2] Łapię za pióra jak śmierć za kosę Po komnatach się panoszę Możesz kojarzyć ze zdjęć mnie, że tak powiem, nie najgorzej Jeśli jesteś tu kustoszem zadbam, byś do nieba poszedł Zapraszam na pokaz ognia w roli głównej z Hefajstosem Na zaparowanym lustrze piszę Ci środkowym palcem Że będę odtąd bywalcem w twojej bajce Czujesz chłód, na żywej tkance? Wiesz już, że nadchodzę Zanim ujrzysz winowajcę, może skul się na podłodze? Mamy północ zero osiem, dziś demony nie są w sosie Nie! Już północ zero siedem! Niczego nie bądź pewien! Ślady na zmytej podłodze, zmytej kurwa na sto procent Kończą się przy ścianie w kącie, ten kwiat na komodzie W związku z czym tu drogi panie Constantine Może się zapoznaj z tym, oto Murda Sk**! Bierz swój All Star Team, kończysz na Powązkach z nim Mi to cząstka żniw! Czyścić dziąsła mi! [Refren x2] Coraz mniej mnie tu, w tym towarzystwie rzeczy martwych Zbyt wiele dróg, pragnę być niewidzialny Jeden punkt, na tęczówkach źrenic slajdy Zmienić barwy, zmienić kształty [Zwrotka 3] Próbuję zebrać moje wszystkie myśli w całość dziś Wyrwij ciało mi, później duszę ściśnij ścianą i Ograniczają mi widzialność, dym i chaos... Bym ogarnął, jakoś przystrzygł zarost, gdy mi mało Znów głów kolekcjoner dziś, nie kolekcjoner dóbr Tobie druh, mów o mnie Człowiek Duch I powiedz to bez słów, stoję tu! Podobno nie zamknąłem kilku spraw Próbując dotknąć stołu, czuję w przełyku szkła Pękła żarówka, chowając ich myśli w półmrok Przerwała słów bal, bywa tak kiedy bliźni umrą Jedna wskazówka z drugą stoją jakby były trumną Srebrna stalówka z tuszu kartką tańczy zimny Moonwalk Gra przy tym Boombox, bez prądu w kółko Sekunda za sekundą stoją smutne nad martwą kukułką Niebawem się oswoją z tą gorzką pigułką Ten rok to mój rok, nie wymażą gumką [Refren x2] Coraz mniej mnie tu, w tym towarzystwie rzeczy martwych Zbyt wiele dróg, pragnę być niewidzialny Jeden punkt, na tęczówkach źrenic slajdy Zmienić barwy, zmienić kształty [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]