Snatch - Półcień lyrics

Published

0 72 0

Snatch - Półcień lyrics

[Zwrotka 1] Wychodzę nocą Zbieram dwie pierwsze krople deszczu w jej posąg W gwiezdnych ostre sople lęku Ty wiesz już ze to oznaka manifestu Zniszczę noc zgodnie z jedna ze starych receptur W ramach protestu, brakuje synonimów nocy W zaklęciu w napięciu w zapięciu myślę o tym Inne co mroczy prorocy świata To Gres nie Bóg czy szatan, świt przyniesie dla Was Krucjata wraca, tu krwawa jak nigdy Świt tu zatracam szukając egidy Ja zbudzę elity jak zwidy nocą Oto motor co oczom nie da odpocząć Co począć? Pociąć się czy dąć się ponieść? Pod pociąg rzucić się czy stać jak stoję? Sam powiedz mam w głowie plany jej anihilacji Wszystko prawie gotowe cień to ostatni składnik [Zwrotka 2] Goniłem noc prawie rok niczym czarny kot Mam trop, ale to nie wystarczy, bo Widzę ją rzucam się, rzucam cień po tynku Znika stąd, budzę się gdzieś na czarnym rynku Nie znam budynków, to nie sztuka poznać No-noc to ten kto szuka spotka Idę z stąd, ale wciąż rzucam cieniem naprzód Boże mrok widzę, choć stale patrzę na wschód [Zwrotka 3] Taki nastrój nas dwóch, ja i cień mój Żaden zastój miastu razem damy dzień znów Goniłem noc prawie rok i mam prawie dość Każdy mój krok, robię w bok, to w niej budzi złość Tyle, że wciąż we mnie coś pragnie, by ja kochać Patrzę w gwiazdy; jest późny listopad Tekst - Rap Genius Polska