Smolasty - Lot022 lyrics

Published

0 134 0

Smolasty - Lot022 lyrics

[Intro] 022 synek, właśnie tak Książę nieporządek, realtalk [Refren x2] Nadaję rap w mieście, gdzie pierdoli się każdy z każdym Kiedy potykasz się no to ktoś korzysta z okazji Tutaj ćpuny nie gwiazdy, tutaj szczury i błazny Tu te mury zapamiętały kto krzywdzi to miasto [Zwrotka 1] Pochodzę ze skromnego domu, nauczony, że się trzeba dzielić Chuj mnie obchodzi w TV styl życia masońskich elit Masz tu przelicz, banknoty daje mi koleżka Tam gdzie idziemy nie prowadzi wydeptana ścieżka Nie raz wkurwionej młodzieży głos z warszawskich mieszkań Co chcą przestrzeni do życia, pieniędzy i powietrza No dayz off, zaczynamy spektakl Przerośnięte metafory tu nie mają miejsca Zjazd morderca, ona resztki serca Przeruchała i przećpała, niczego nie wkręcam Ktoś tu obok zapierdolił węża Zaraz się zacznie gadka o przyszłych planach i przyszłych przedsięwzięciach [Refren x2] [Zwrotka 2] Te dzieciaki pędza szybko, nawet dokąd nie wiedzą Może będzie Pablo Escobarem przez jeden sezon Może znajdzie tą wiedzę o której inni nie wiedzą Może papierki za szybko im do głowy uderzą Typy mówią kogo znają, wycierają se gębę Dla mnie zbędne info o tym jak zarabiasz tą pengę Nigdy taki nie będę, sobie kłapać jęzorem To mogę w czorta wieczorem, jeszcze zanim w nią wejdę B do G, nic co pisze nigdy nie jest tu żartem Jak Ty i Twoi koledzy, co bawią się w jakiś kartel Gnoje zajawione paskami i kanapkami Nie skumają drogi, którą idziesz tymi niezbadanymi ścieżkami [Refren x2] [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]