Sidney Polak - P-Z lyrics

Published

0 93 0

Sidney Polak - P-Z lyrics

[Zwrotka 1] Kiedy wchodzę na track, rozpierdalam majki Chciałbym zepsuć twoje hi-fi Zrobię to, zrobię to Nie możesz temu zapobiec, co? Wyskakuję z twojej przeglądarki Kiedy z żoną śmigasz w Alpy Wbijam się do ciebie do domu A moja ekipa wypija to, co masz w barku Wiesz? Nie lubimy pop artu Kiedy z dzieckiem wyjdziesz do parku Wyrzucimy twoje płyty De Mono I możesz mieć nas za ignorantów Możesz mieć nas za ignorantów Możesz mieć i chcieć nas zamknąć Pezet chce wziąć to, co masz w banku Masz to jak w banku, możesz mi wierzyć Gdy urządzasz party dla swoich przyjaciół z wyższych sfer Wbijam się tam ze swoim rapem i pieprzę cię i twój wyższy cel I wyrzucam niedopałki, gdzie chcę i palę fajki, gdy chcę, a ty? Zmień zamki, bo chcę wejść na twoją posesję I wziąć to, co masz w sejfie I pijąc Baccardi wbić się na parking i rozpieprzyć twoje Porsche GT A moje ziomki paląc jointy będą puszczać rap i chcieć Wydać trochę twojej forsy na najlepszy stuff i seks [Refren] Jestem P jak pieprzyć to,Z jak zróbmy hajs Ten beat i bas dają mi najlepszy haj Zapalam fajka i łapię za majka Mój rap i ten beat kradnie ci kwit Nie zostawia ci nic i kopie jak w Muay Thai P jak pierdolę to, Z jak zaspałem Co mam zrobić dziś, zrobię jutro albo wcale Zmieszam piwo z wódką, a później zapalę Ale gdy wejdę na scenę, wierz mi podpalę salę [Zwrotka 2] Tak długo próbowałem się zmienić I w sumie jest mi to trudno ocenić Ale chyba jestem typem gościa Który potrzebuje mocnego bodźca Bo nie jara mnie to, co się dzieje Ani twój głos, ani treść, ani brzmienie Chyba jestem dość monotematyczny, ale pieprzę twoje liryczne pierdolenie Bo nie kręci mnie nic, tylko mocny beat A twój jest jak proszki nasenne I nie chcę uczyć, jak żyć Jestem po to, by dziś spalić twój głośnik na scenie I nie obchodzi mnie, czy masz przy tym jakieś głębsze filozoficzne przemyślenia Bo chcę zarobić swój kwit, a potem się pieprzyć i pić w jakimś basenie I nudzą mnie ci celebryci, jury w TVNie I znów kiedy ich oglądam, to tracę wiarę I mam już tylko jedno marzenie Chciałbym móc zamordować ich całkiem bezkarnie I czekam już parę lat Aż jakiś polski rockowiec zdąży coś przedawkować albo złamie gitarę I wchodzę w ten showbiz Z moją już długą dość czarną listą I nie licz tu, kurwa, na żaden kompromis Bo to jest hardcore, nie disco I nie chce mi się mówić już więcej o niczym ważnym lub trudnym Bo nazywam się Pezet i powinieneś to wiedzieć, gdy, kurwa, wbijam ci gwóźdź do trumny [Hook] [Tekst - Rap Genius Polska]