Sentino - Panstwo w Panstwie lyrics

Published

0 217 0

Sentino - Panstwo w Panstwie lyrics

[Verse 1] Chcieli mnie okraść i wrzucić do Wisły tak żebym stąd zniknął Koledzy oszuści nabrali pieniędzy, grozili policją Ja ze swoją pozycją nie moge pozwolić nikomu na kradzież Żaden jebany chachment nie będzie na mój koszt w kasynach się bawił Wychowałem się w Niemczech wśród kurdów, turków i groźnych arabów Oni dziś siedzą lub dawno już poszli do piachu, jebać ten zachód W życiu zasady i szacunek są ważniejsze od kasy Na świecie jak dla mnie nie ma ładniejsze kobiety od matki Tamci by swoją sprzedali za grosze i kupili browar Tamci by brata otruli i siostrze by sprzedali towar Tamci ruchają te szmaty zwąchane, nieletnie w hotelu A one z uśmiechem pierdolą ci potem, że świetnie w burdelu Tu wszystko na gównie wyrosło w tym brudzie jak róże z asfaltu Dzieciaki tu siedzą za głowę, a nie mają głowy na karku Bo albo ktoś sprzedał lub ktoś na robocie był nerwowym szczylem Niech Bóg chroni ich duszę, przepraszam was jeśli się mylę [Hook] Państwo w państwie, patologia Bracia w knajpie, nasza morda Potem jak spotkasz ich gdzieś na ulicy to gapią się w chodnik Nie jestem dzieciakiem, leszczykiem co wczoraj tu zaczął coś robić Państwo w państwie, szara strefa Brat przy hajsie, bez hajsu zaraz szczeka Potem jak spotkasz go w sądzie to pokaże na ciebie palcem Wkleją ci wyrok i kończy się szampan, pogodzisz się z smalcem [Verse 2] Zacząłem te życie jak inne chłopaki uczyli się matmy Dzieliłem kamienie żyletką na sztuki i piłem te flaszki W tych klubach te laski wziąż chętne by poznać dzianego gangstera Koledzy ze szkoły im przypominali Harrego Pottera Jak nie ma piłkarza to dziś może pójdzie z kolegą dilerem Idzie po trupach jak on, pomimo że dzieli ich wiele Ziom na przypale, gówniara pasożyt na plecach rekina Pierdoli samochód, największa waluta na świecie to pizda Zarabiasz by zaimponować tym ludziom co śmiali się z ciebie A ten tam szczycie, na topie szefunio to dalej cie jebie Wszystko zależy od tego gdzie siedzisz, ofiara - drapieżnik Na górze, na dole jak nie zdominujesz zruchają cie bez li- Tości, zdrapią do kości co twoje byś nie stał na nogach I wejdą na głowę, by mówiła sercu, że nie wolno kochać Pistolet maluje abstrakcje ze krwi jak pędzel akrylem Niech Bóg chroni ich duszę, przepraszam was jeśli się mylę [Hook] Państwo w państwie, patologia Bracia w knajpie, nasza morda Potem jak spotkasz ich gdzieś na ulicy to gapią się w chodnik Nie jestem dzieciakiem, leszczykiem co wczoraj tu zaczął coś robić Państwo w państwie, szara strefa Brat przy hajsie, bez hajsu zaraz szczeka Potem jak spotkasz go w sądzie to pokaże na ciebie palcem Wkleją ci wyrok i kończy się szampan, pogodzisz się z smalcem