Przemysław Gintrowski - Potęga smaku lyrics

Published

0 111 0

Przemysław Gintrowski - Potęga smaku lyrics

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru Nasza odmowa niezgoda i upór Mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi Lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku Tak smaku W którym są włókna duszy i chrząstki sumienia Kto wie gdyby nas lepiej i piękniej kuszono Słano kobiety różowe płaskie jak opłatek Lub fantastyczne twory z obrazów Hieronima Boscha Lecz piekło w tym czasie W tym czasie było jakie Mokry dół zaułek morderców barak Nazwany pałacem sprawiedliwości Samogonny Mefisto w leninowskiej kurtce Posyłał w teren wnuczęta Aurory Chłopców o twarzach ziemniaczanych Bardzo brzydkie dziewczyny o czerwonych rękach Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana (Marek Tulliusz obracał się w grobie) Łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy Dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu Składnia pozbawiona urody koniunktiwu Tak więc estetyka może być pomocna w życiu Nie należy zaniedbywać nauki o pięknie Zanim zgłosimy akces trzeba pilnie badać Kształt architektury rytm bębnów i piszczałek Kolory oficjalne nikczemny rytuał pogrzebów Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu Książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie To wcale nie wymagało wielkiego charakteru Mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi Lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku Tak smaku Który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo Choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała Głowa