PRG Areczek - Jakby to było wczoraj lyrics

Published

0 129 0

PRG Areczek - Jakby to było wczoraj lyrics

[Zwrotka 1] Jakby to było wczoraj, młode nasze twarze Wspomnienia z tamtych chwil, które w tekstach Ci pokaże Kiwka rozgrywka, piłka z wariatami Słupki się stawiało, oznaczaliśmy bluzami Uśmiechy na twarzach, jedno podanie, na dupy Na starym discmenie, klasyczne rapowe nuty Na wszystko wyjebane, nie wiedziałem co to nudy Wiedziałem za to, co to są, zajebiste grudy Jaranie na drzewie z ziomkiem przy pobliskiej szkole W małolackim gniewie na ulicy się podszkole Pierdoliłem szkołę, same jedyny i dwóje Połówki na sześć wbić i się zajebiście czuje Koszulka po bracie, spodeneczki z bazarku Walone na przypale, jeden dwa na karku Potem na podwórku, zbudowana baza Pierwsza dupa, pierwsza wódka, pierwszy zgon, pierwsza faza Siemasz mordo, jak tam, dawaj wskocz do Leszka Weź ze dwie butelki, po drugiej stronie mieszka I znowu głowa ciężka, słoneczny dzień zaczęty Chude chłopaczyny, niejeden był napięty Ciągle zakręty, pierwsze solówy Za szkołą na pruchowskiej, gdzie znane przejściówy Nie było gotówy, trzeba było se ogarniać Złodziejskie wybryki, z których hajsy zgarniasz WWO na bicie, na szlugi, słodycze Wyrwiemy torebkę i hajsy pożyczanie Na wieczne nie oddanie, sąsiadów wkurwianie Cały dzień Cię nie ma w domu, bo wolałeś siedzieć w bramie Ciągle ganianie, podchody, zabawy Przypomnij sobie człowiek ile wyjarałeś trawy Stara piekarnia, pozapadane dachy Ucieknij przed koleżką i se nie rozpierdol czachy Nie połam nóg, czuwał nad nami bóg Robiliśmy zdjęcia tym, co się wjebali w cug Opalona fifa, ekipą na wały Rzucanie kamieniami w pociąg, sokistów strzały Zrywki przed siebie, torami do przodu Matka nie wie gdzie ja jestem, bo nie miałem telefonu Burczy w brzuchu z głodu, twardo dalej śmigam Głupie pomysły, niczego się nie dygam Na głowie kaniołka, szybka strzała, kolka 13 lat na dziwki, matka wyciąga mnie z dołka Zaczęły się problemy, pies ubliżał konusie Dla zwały wyjebana szyba jest w autobusie Rozjebał się frajer, no cóż, takie życie Kolejne dwie sprawy za lamusów pobicie Tak to było mianowicie, się żyło tak pomału Widziałem jak kolegów zabierają do zakładu Ośrodki, poprawczaki, spotkał los ich taki Zostały zdjęcia, na których łyse dzieciaki Z wkurwionymi minami, kierujące swymi zasadami Przeklęte kurwy co wolność im zabrali Zbuntowany, robił po swojemu Matka nie dawała rady, pytała Boga czemu Brakuje tlenu, który życia niezbędnikiem Bała się, że się zachłysnę z każdym kolejnym łykiem Dalej, zmierzałem, tuba tuba i rower Wszyscy razem wzięci, wozić ciężką głowę Poryta, bunt, w poloneza felicje W każdym zeszycie pisze że?... wiesz co pisałeś Wiem co pisałem i za co chuje słałem Dziękuję opaczności że się z ludźmi wychowałem Że z wami to przetrwałem, że przetrwam jeszcze więcej Wszystkie sytuacje, w których robi się goręcej Do zwycięstwa - prędzej! Nie będziemy czekać Północ rejon grupa z niczym tu nie będzie zwlekać Nikt tu nie będzie klękać, człowiek nie będzie pękać Frajerski ruch z przeszłości twój będziemy pamiętać Coś kiedyś odjebałeś, koleżków swoich dales? Pamietaj, że na całe życie swoje przegrałeś To tylko kilka chwil, które Tobie napisałem Jakby to było wczoraj, ciesze, że nie zapomniałem [Zwrotka 2] Jakby to było wczoraj, chudy nastolatek Pije wódkę ze starszymi, bo ładnych parę latek Wspiął się, jakieś węże, nie z takich małych dawek Nauczyć się znowu z domu, witam kolejny poranek Naleśniczki z niespodzianką, jak kiedyś stare nuty Pamiętasz wariaciku, jak życie szło na skróty Zaciągam, skuty, z domu wyrzucony Jakoś sobie poradzę, w ogóle nie przerażony Minus 15, już w głowę to się wedrze Białostocka klatka, ławka na ostatnim piętrze Przykryty kurtką, na uszach słuchaweczki Na padniętym telefonie piszę pierwsze zwroteczki Wieje po plerach, kurwa gdzie ja się znajduje Koleżce od melanżów, a mordom współczuje Chuj mnie Twoje żale, chuj mnie twe współczucie Jak dla mnie to masz na czole ślad po mym bucie Zajebany fiucie, ulica cię pojedzie Ja bez niczego sam, ty z rodziną przy obiedzie Ja wsparty przez tych, którzy, nie zapomnieli o mnie Ty najedzony, dumny, że masz bluzę i spodnie nowe Że się wpierdalasz na wszystko na gotowe Czego ty już nie przeżyłeś, jakie Ty masz hardcorowe życie No co wy mordy, jemu nie uwierzcie? Zostawiam kurwe, co chcecie z nim robicie Życie szare, praski żywot, który Zesłał pojęć słońce, nieschodzące czarne chmury Wiem kto dłoń wyciągnął, wiem już kto to rury Wiem kto prawdomówny, a kto pierdoli bzdury Podnoszę się pomału, aż na nogi wstaje Hajsik wpadł, trening, siłka, Cię wariacik nie poznaje Kobita, ogarnięcie, dalej w oparach przy skręcie Wzloty i upadki nieraz kołatało serce Weź wszystko ogarnij, weź się z tym uporaj Przecież kiedy to już było, a jak by to było wczoraj Nadeszła w końcu pora, by o tym nawinąć Wiem już kto nie kłamał mówiąc, nie dam Ci zginąć Nic nie pominąć, nawijam ci jak było Miasto, los nieunikniony a te życie jedną chwilą Boże uchroń tych, co tak jak ja się pomylą A gdy jest hajs to czoła Tobie chylą A kiedy Ty w potrzebie, odwrócą się plecami Weź ich pod swoją opiekę, gdy zostaną sami Nawijam ci chwilami z życia przeżytymi A nie farmazonami jak bajka wymyślonymi Uważaj byś w grze nie wpierdolił czarnej bili Bo to oznacza koniec, smak porażki, czyli Wielu tych bez mózgu, wielu jest debili Co przez własną głupotę się w gówno wpierdolili Teraz jestem w domu, mam już własne życie Śpi mój syn, zwrote pisze, osiągam ciszę Bit mnie kołysze, dobrze go słysze To, co jeszcze pamiętam, na kartce napisze Nikomu się nie żale, przed nikim nie popisze Z serca to wyrzucam, takie moje życie Nadzieje zobaczycie, wreszcie w domu, wierzcie Mówią kurwa matką głupich, a jak przyjdzie, to nareszcie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]