Po Prostu Bartek - Moi Ludzie 2 (The Hottest #8) lyrics

Published

0 107 0

Po Prostu Bartek - Moi Ludzie 2 (The Hottest #8) lyrics

Mieli być ze mną, jakoś nie widzę żadnego dziś Grają zbyt cienko, najniższy bet tak jara ich Zwykła codzienność, gdy wciągają znów ten sam syf Jak czegoś chcą to dzwonią, są potrzebni – urok prysł Się obrażajcie kurwa, czekam na wielkiego focha Całe życie browar w ręku, zoba jaka leci locha Nie możecie nawet śnić, o życiu powyżej przeciętnej Mam się do Was upodabniać ? To jak ślepej związać ręce Niby miałem dobrze, lepiej niż ten no i tamten Jak ziom nie masz powodu by się wkurwić to Ci znajdę Chuja wiecie o mnie, gadaj sobie co tam chcesz Ciągle czekacie na farta, wasz życiowy sts Chyba tylko Bóg jest ze mną, bo nie kumam waszej troski Pytacie co u mnie słychać, tylko gdy się zgadza sos mi Wiem nie dotrzymałem słowa, za to wielkie sorry mordy Ale to pierwsza połowa, w drugiej spodziewaj się kontry Kilku serio jest w porządku, i to właśnie dla Was leci Chyba się już starzejemy gdy w weekendy play i meczyk Ciągle progres jest, moja liryczna siłownia Bo wersy piszę tu co dnia, a nie od dnia do dnia Kumaty załapie wszystko i doceni prawdę w wersach Ten co wymaga to powie, że na więcej mam potencjał Zazdrosny tylko zhejtuje, taki dupy wielki ból Nie słuchają nawet tego, więc głośniki daj na full Moi ludzie taka beka, patrzcie raper zrobił klip Ale jak już masz tu kpić, to masz kurwa co track hit Nie widać po Was tego, że mi coś tam nie wychodzi Taką pa**ę już utrzymam, pokonałem strome schody Chcecie biegać za mną, najpierw nauczcie się chodzić Z waszych tekstów raczej ciężko będzie dobre rapy spłodzić Żaden pstryczek w nos czy coś tam, mówię jak jest poważnie Dla Was zbyt głęboka woda, szybko skończycie w niej na dnie Spokojnie zmieniło wszystko, dali więc najwyższą notę Miesiąc się tak tym jarali, jakim to ja jestem kotem Dziś czekają na porażkę, tylko to ich teraz cieszy Sukcesy dawno zniknęły ? Mam ich wypisany zeszyt Tu dzieciaki jak nie mają hajsu to lecą na gębę Zabrał was na rondzie, stówka – dwa nazwiska pęknie I wszystko pięknie, kiedyś dowiem się na pewno Bo lajki na fb nie znaczą że jesteście ze mną Czuję często dziwny strach, chyba znów zostałem sam Nic nie wiecie kurwy o tym ile trudów teraz mam Nie obchodzi cie to wcale, proste każdy ma problemy Lecz przyjaciel to nie banknot i nie ważne są tu ceny O tym kurwa zapomniałeś, ważne żeby liczyć sos Nie chcesz słuchać tego wcale, że przewrotny bywa los Znasz to typie doskonale, ja przyjąłem już ten cios Hipokryzją i pogardą przesiąknięty macie głos Gdzie jesteś śmieciu teraz, co rzucałeś mi wyzwanie Posty szybciej kasowane niż bilety przed kanarem Tyle odwagi w tobie co we mnie strachu raczej Co teraz myślisz o mnie ? Przecież miało być inaczej Następny debil, chciał zabłysnąć jakimś wersem Dziś jak widzę jego gębę mam ochotę dać mu persen Chciałeś mieć te dupy to je teraz możesz przecież mieć One mnie tak nienawidzą, pragną by przestać mnie chcieć Wychowani przez ulicę, tą przy gminie czy za szkołą Taka wielka metropolia że po zmroku wyjść się boją Ciekawe co sobie myślą gdy liczą z tych głupot sos Nie wie nawet komu goni, pełne incognito co ?