Planet ANM - Ikar lyrics

Published

0 113 0

Planet ANM - Ikar lyrics

[Verse 1: Planet ANM] Mój tata nie jest debil, nie jest Dedal, bo Nigdy mi nie powiedział, że nie mogę wysoko latać Mój tata dał mi geny, kawałek nieba i Kiedyś mnie przestrzegał, że legendy lubią spadać Jak spadam, to walę na łeb na szyję, klik, bang A oni mówią mi, mówią mi, mówią please, stay Jakoś nie mogę, bo mam metalowe serce I skrzydła metalowe, weź odetnij tym powietrze Pomimo tego, że spadam w sumie co lato, to Wstaje se jesienią i zjadam albumy; Smakosz Lubię albumy jeść i zegary jak Muzzy Bo rap zjada mi czas, ja zjadam rap, czaisz? Nie jestem Ikar ziom, przeżyję przelot, więc Nie mów mi, że trzeba lecieć niżej nad ziemią Nie jestem Ikar ziom, przeżyję wszystko A spadną szybko Ci, co polecieli nisko [Hook: ToMZeT] Każdy jeden etap w życiu, trwam Oddając emocje łapiesz szczęście w dłoni Idąc tam gdzie nie zostanę sam Tam gdzie szczęście z życiem w karty gra, jeden blef Rozbierany poker, jeste nagi a szczęście własną toczy grę [Verse 2: ToMZeT] Spadam, spadając rozbiję się o niebo Które stoi mi na drodze do zbawienia; Hanco*k Robię przeskok na inny pułap I jeśli chcesz, to mnie złap, a ja ostatnia modlitwa, amen Z samym sobą, ramię w ramię, Nie złamie mnie już nic Zrobię szkic własnego życia, będę się go trzymał Aby nie upaść znowu, patrz mi na ręce Nie mam nic do ukrycia, więc lecę Ikar... Leżę na wznak, na znak, że sytuacja ciągle jest zła, kurwa Kiedyś przyjdzie dzień Kiedy powiem w życiu amen, wołam do Ciebie Co ze mnie za kochanek, gdy leżę sam; Opętanie Ten krótki wyraz odzwierciedla mój stan - agonia Ale świadoma, bronię się przed nią obiema rękoma Wiem, że nim skonam, wpadnę w ramiona przeznaczenia - żart To Cię bawi, przeczę sobie - rozdwojenie jaźni... [Hook] [Verse 3: TMK aka Piekielny] Ej, Bisz mi mówi, że jak spadać, to w górę, więc chyba nie chcę Jak dureń wmawiać im, że nie spróbuję już i jebać tę kulturę Cóż, zdmuchnąłem kurz tam ze starych płyt Czułem ból, ale kilka lat temu sprzedałem wstyd Oprócz setek sztuk albumów, co ponoć smutny najbardziej Garść tabletek brałem, by dla tłumu rozpierdolić rap grę I choć nie wyszło mi przecież Dwa lata później czuję się najlepszy na tym świecie Nie chcę spadać jak Ikar, chcę bronić jak Iker Dostępu tam, gdzie muzyka zmieniła moje życie Upił mnie świat, ludzie mówili, że idą, nie chcą czekać A ten wstyd sprzed kilku wersów kupił ode mnie Twój idol, beka Nie każ mi wierzyć w ich słowa, słyszę ich coraz słabiej Bo jestem coraz dalej, zobacz Na chuj przejmować się nimi i tak nie przestaną raczej Bije od tego optymizm i tak powiedzą, że płaczę