Piotr Rogucki - Łąka 1 lyrics

Published

0 79 0

Piotr Rogucki - Łąka 1 lyrics

[Zwrotka 1] I tylko szumi szum U nas i szum To nas tak szumi szumu tłum Na liści strzępkach krząta się Szelestny szmer, powietrzny chrzest Zaświecił liśćmi list, o tak W listowiu swojski świetlny kształt Pomiędzy krzaki wsnuł się blask To strzęp księżyca zwisł zza drzew I strzęp ów świetlny wskazał mi Gdzie złożyć można ciężki łeb Roślinność, wilgoć, ściółka, mech Westchnąłem "ech", zaległem wnet Polana to spomiędzy drzew Przyjęła mnie w wszystkości swe Bym zaległ był, jestestwem wnikł W kolejnych, wielkich rzeczy bieg W kolejnych, wielkich rzeczy bieg W kolejnych, wielkich rzeczy bieg [Hook] Ah, whatcha gonna do? Whatcha, ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? [Zwrotka 2] Tutaj się właśnie zaczęło jesienne umieranie A w nocy wyostrzone jeszcze chłodem i jego zapachem Niedopowiedzeniami A blaskiem nikłym Jak rzekłem Padłem Najpierw drobniejsze stworzenia Zaczęły przychodzić do mnie i prosić bym ich wysłuchał Bo działo się coś ważnego Coś co wstrząsnęło polaną A że mnie zaakceptowano Na hura wyznaczono naczelnym Czasu było mało na dyskusję Stworzeniem tutaj Zewsząd na polanie Począł ruch przyjemny formować większy się [Hook] Ah, whatcha gonna do? Whatcha, ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? Whatcha, ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? Whatcha, ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? Whatcha, ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? [Zwrotka 3] Biedronki, pasikoniki, dżdżownice i kret kosmaty Porady, narady, huczna Nocna uczta wilgotna (No one can tell me what the f**) A liście pachniały i gniły bez echa, bez szlochu (Is going on) Ot jesień, ot pełnia księżyca Podsumowanie zysków i strat Oto się mniejsze chłopaki tarabanią Pod stopy, dłonie Ja leżę i słucham Gdy śpiewać zaczęła do ucha królowa biedronek Ładna [Zwrotka 4] Na na na, nabawisz się pan skrzepu Na na na, na na na z tym ciśnieniem Na na na, nabawisz się pan skrzepu Na istnienie, je, je je je Z tym ciśnieniem na istnienie za wszelką cenę Skrzep Rozluźnij się pan, nie bądź kiep Zanim ci eksploduje łeb Z tym ciśnieniem na istnienie za wszelką cenę Skrzep O rozluźnij się pan, nie bądź kiep Zanim ci eksploduje łeb Życzenia zbożne, życzenia grzeczne Z ust bożej krówki Jej mówię, że dziękuję O więcej nie pytam, nie proszę Biorę głęboki wdech i jakby rozjaśniło się wokół [Hook] Ah, whatcha gonna do? Whatcha, ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? [Zwrotka 5] Biedronka, hihi, jeszcze całusa przesyła Czuję jak można z naturą blisko I we mnie zaczyna osad jakiś krystalizować się Wytrącać (No one can tell me what the f**) Ta sól bytów, kryształek gruszki i myślę (Is going on) Gdy myśl urwała się sama Bo westchnąłem jak po długim łkaniu I utkwiłem z tym szlochem W jakiejś kolejnej (No one can tell me what the f**) Choć jaśniejszej trochę ramie czasu Wyświecone pod nosem, wytarłszy rękawem W oczko powierciwszy piąstką Skoncentrowałem się na to Co wrona miała (No one can tell me what the f**) Rzadki okaz Do powiedzenia o wronach Nie była oswojona (Is going on) Narwana i skoczna Wrona nie w bawełnę, nie przez bibułę Ale wali wrona wprost Heh, one, two, three K(r)atastrofalny stan Sakramencko karygodne to Nie wykaraskasz się pan Karmić się taką karmą? Krwawica zaleje Karwa mać Odkratuj pan sobie widok na świat Kurwa mać [Hook] Ah, whatcha gonna do? Whatcha, ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? Whatcha, ah, whatcha gonna do? Ah, whatcha gonna do? [Zwrotka 6] Dziękuję, pięknie się zrobiło Super się poczułem Pojaśniało za drugim wdechem, westchnieniem Jasno jak na zimę w sylwestra Na każdym śniegu w sylwestra jest to wrażenie jasności Wiadomo, alkohol, emocje A toż to dopiero listopad, przed nami miesiąc grudzień Podchodzi świerszczyk tymczasem na kość zmarznięty i mówi Świerszczy mi świerszczyk przestrogę No, niestety świerszczyku nie mogę, masz bardzo złą wymowę Nie zrozumiałem nic Zawstydził się i znikł A łąka w rechot, w ryk Znaleźli sobie seplena, nie mogę, na pośmiewisko No wstyd A swoją drogą "seplen" Czy to jest właściwe słowo na określenie kogoś Z niedoskonałą wymową?