Pięć Dwa - Konfrontacje lyrics

Published

0 136 0

Pięć Dwa - Konfrontacje lyrics

Ref. x4 Chcesz ze mnie kpić? Nie poczułem nic, daj bis Nie powiedziałeś tego w ryj To nie powiedziałeś nic 1. Mam dość patrzenia jak zazdrość cię zżera Unikasz spojrzenia twarz w twarz Masz aż za dużo do powiedzenia Nie obrażaj więcej, nie obrzucaj mięsem Jak skoczy napięcie gdy spotkamy się w mieście Albo na koncercie, patrz mi na ręce bo za siebie nie ręczę Nie jestem żadnym emcem, Niemcem Mów mi Hans Franc Frencel Odłóż mikrofon i nie mów nic więcej Zaciśnij pięści, to pride Dębiecki A w konsekwencji wyniesiesz z lekcji Jak nie splamić honoru Jak nie sprawić zawodu Jak coś zrobić dla zasady Jak poświęcić się dla sprawy U mnie zawsze dumnie choćby w trumnie – DĘBIEC! Siła w żyłach pływa, wygrywam i przegrywam To proste, gorzki posmak troski z Polski Zmień te wnioski i nagraj to potem, raporty rap o tym, Muzyka co dzień i przed snem niezbędna jak tlen Nie palę aż zgasnę, jasne? Słucham aż zasnę, Na słowa nie walczę właśnie Znasz mnie, patrz się w inna mańkę Pchasz się? Skończ tą bujankę Masz mnie błaźnie, za kozaka na taśmie Sprawdź mnie gdy klasnę , ty zgaśniesz, właśnie tak! Przemyśl to, masz czas by dojrzeć, wróć by spojrzeć, Stań twarzą w twarz I pokaż co masz! Ref. x4 Chcesz ze mnie kpić? Nie poczułem nic, daj bis Nie powiedziałeś tego w ryj To nie powiedziałeś nic 2. Słowa co was sprowadzą na ziemię Mowa co wam zmieni spojrzenie Co masz to mów, ja nie cofam słów Wierzę w to co mówię Uwierz, mówię z przekonaniem Zaangażowanie daję w to nagranie Mocny tekst to lek na otrzeźwianie Młodych Polaków na życiowym kacu Pracuj lepiej nad sobą, ratuj by się nie staczać Bo tu praca nie popłaca jak sam nie wymacasz To wracasz z niczym, leżysz i kwiczysz W tej dziczy na dzielnicy Farciarz bo mam dość wsparcia, dość żarcia Innym na starcie nie starcza na starcia Z kolejami życia na torach tych czasów By bez nowych adidasów dać radę Nadążając za biegiem wydarzeń Ja mam perspektywy, ich się trzymam kurczowo Też je masz, więc rusz głową I zrób coś z sobą, myśl przyszłościowo By się śmiać w twarz wrogom By stać twardo na ziemi Jedną i drugą nogą by móc pomóc Wszystkim bliskim co nie mogą Na państwowym garnuszku nie jest kolorowo Trzy i pół stówy zasiłku, osiem stów pensja Recesja jest jak presja Stres bo nie stać cię by przetrwać Płacz, trudności, przejścia Z miejsca rodzi się agresja Nie jest tak? Trudno przestać o tym gadać Sprawa jest jak zaraza W konfrontacji trzeba się narażać Nie uciekniesz, nie unikniesz Możesz to odwlec na swoją niekorzyść By potem polec i dać się dobić Nie wygram nie podejmując rękawic Co nie może zabić to wzmocni Baczność! Przemyśl! Spocznij! Ref. x4 Chcesz ze mnie kpić? Nie poczułem nic, daj bis Nie powiedziałeś tego w ryj To nie powiedziałeś nic