Pięć Dwa - Matnia lyrics

Published

0 92 0

Pięć Dwa - Matnia lyrics

(Hans) REF. Za późno już, gdy widzisz, że jesteś w matni Nie pierwszy, i nie ostatni taki x4 (Hans) Kolejny w paszczy szaleństwa, dowodzi męstwa Całując w usta niebezpieczeństwa, szyja pieszczona przez pętle Nóż na gardle ponętnie, stal chłodzi tak pięknie Namiętne pieszczoty, w odmętach piekła W zakrętach umysłu szaleńca, to gra wstępna - wstęp do przestępstwa Ze stępa w galop, z galopu w cwał, amok i szał Znasz takiego? Każdy kiedyś takiego znał Dla ciebie mężczyzna to duma, honor i blizna Ja już rozumiem, że dumę czasem trzeba umieć stłumić i przełknąć ją jak kęs Prosto z "P-ń 6", blizny szpecą, robią psychicznym kaleką Dla mnie męstwem jest zająć się swoją kobietą i dzieckiem Żyć bezpiecznie, z myślą o następstwie czynów Z dala od przestępstw, synu. Ilu tak nie chce? Ilu?! Mówisz, że ty? Jesteś bardziej zły niż ci najbardziej źli Nie udowadniaj mi! Na słowo wierzę ci! Ja chcę normalnie żyć, i mieć spokojne sny Nie chcę w więzieniu zgnić, patrząc na matki łzy Ty się śmiejesz, wiesz najlepiej co się dzieje, wokół ciebie Nie dasz się zaskoczyć, oczy masz wokół głowy Nerwowy wzrok i krok, to twój odruch bezwarunkowy Twój wybór, twoje życie, o zmianach nie ma mowy... (Hans) REF. Za późno już, gdy widzisz, że jesteś w matni Nie pierwszy, i nie ostatni taki x4 (Deep) Młodzi żyją jak żmije, syczą, nie jeden więc zabije Urwany z smyczą, by płakać skazany pod pryczą Odgrywać cwela po celach, czasem robienie lach Zgrywasz penera w tych celach, żyć tak Tobie nie strach? Nienawiść więzi na krawędzi Nie ma nic kiedy zerwiesz łańcuch, testosteron w moment cię napędzi Zaatakujesz wściekle, w tym piekle, jakbyś miał deklem Piana i krew z pyska, ból to takie piękne Chuj, przecież nie pękniesz, nie klękniesz, nie dasz się pobić Temu szczurowi nie starczy - musisz go dobić Czas sprawdzić się w realiach, niech leży chuj w swych fekaliach Bum, bum! Dwa ciosy, pizgasz jak wariat Kumple krzyczą zostaw, czy coś tam, bo gość już dość ma Desperat - Tak cię wychował konglomerat Syreny wyją, rwą amok, chuj w dupę chamom Trzeba uciekać, biec ile masz sił, bo cię dostaną Serce wali jak młot, na dłoniach krew i pot Słyszysz: Stop! Bo strzelam! Z daleka kurwa się nadziera Nie stajesz, bum bum! Strzały. Pocisk rozrywa ci bark Chcesz biec, lecisz na kark, niech to szlag! Dostałeś postrzał, kumple krzyczą: Kurwa, dostał! Pech czuwa, to jego riposta - ostatnia prosta Ref.