Pichu - Symbol Snu lyrics

Published

0 75 0

Pichu - Symbol Snu lyrics

(żebyś docenił) Sen, to był piękny sen Ale wiem, że był on pełny sennych ściem Realny, ale za wiele w nim trefnych cech Zbyt realny, bo dotykał pewnych bolesnych stref Staje się fikcją, gdy nadchodzi jego kres Wizją rzeczywistą, zwodzi mnie kolejny dzień Następny dzień, następną noc Kolejny sen, kolejny rok Oczy, otwieram oczy po nocy Kroczyć zaczynam i broczyć w niemocy Toczy się życie, bo musi się toczyć Bieg koni ciągnących po losach powozy Jestem z boku, wypadłem z rytmu Mówi o tym pusty pokój i ściany obdarte z tynku Nie dbam o nie, patrzę na fotel Jej fotel co stoi samotnie przy oknie Kiedyś przyjdzie taki dzień, przyjdzie taka chwila Jawa zmieni się w sen i będziesz mógł tylko wspominać Gdy obrócisz się wstecz, żeby wrócić do życia Bo do przodu możesz biec, ale minęła twoja chwila To co najcenniejsze jest nam raz dane A odebrane jest jak okład z soli na ranę I jest pisane nam, nawet jak widzisz czyjąś twarz tam To przez ten tunel, który przyciemnia strach, musisz przejść sam Sen, to był piękny sen Widziałem ją, a nie powinienem widzieć jej Mój mózg działa dobrze, to ciało jest wątłe Co powoduje to, że częściej wracam do wspomnień One mi pozostały Jestem już za stary Ich mi nikt nie odbierze Mam je w sobie, mam je w ciele Rozmawiam z moimi czterema ścianami Nie mówią wiele, ale są dobrymi słuchaczami One znają moją historię i to tak dobrze Jak żeglarz morze, jak zielarz korzeń Próbuję czytać książki, zwiedzić inny świat Gdy byłem młodszy to było jak silny wiatr A teraz jedynie lekki powiew Nie pomogą na to nawet sterty książek Kiedyś przyjdzie taki dzień, przyjdzie taka chwila Jawa zmieni się w sen i będziesz mógł tylko wspominać Gdy obrócisz się wstecz, żeby wrócić do życia Bo do przodu możesz biec, ale minęła twoja chwila To co najcenniejsze jest nam raz dane A odebrane jest jak okład z soli na ranę I jest pisane nam, nawet jak widzisz czyjąś twarz tam To przez ten tunel, który przyciemnia strach, musisz przejść sam Sen, dziś nie było snu Tlen, dziś nie było tlenu Cień, pochłonął mnie tu znów Cel, nie mam żadnego celu Rysiek Riedel dałby mi szklankę whisky Pomaga w niczym, ale pozwala zapomnieć o wszystkim Jakbym się zanurzył w rzece Lete Wiem, nic nie jest wieczne przecież Ale to puste słowa, dopóki się nie spełnią Dopóki nie staniesz przed nimi obdarty z wszystkiego Spoglądam na ten pusty fotel, on stał się symbolem Tego co śmierć może i co przez nią znoszę Los rozsypał moje puzzle, już nie ułożę siebie w pełni A dziwiłem się, że starzy ludzie są dziwni i nieobecni W tamtym śnie był anioł, który mnie uniósł w niebiosa Ku ludzkim twarzom, bo tylko tak je napotkam Kiedyś przyjdzie taki dzień, przyjdzie taka chwila Jawa zmieni się w sen i będziesz mógł tylko wspominać Gdy obrócisz się wstecz, żeby wrócić do życia Bo do przodu możesz biec, ale minęła twoja chwila To co najcenniejsze jest nam raz dane A odebrane jest jak okład z soli na ranę I jest pisane nam, nawet jak widzisz czyjąś twarz tam To przez ten tunel, który przyciemnia strach, musisz przejść sam