Peja - ZONA lyrics

Published

0 82 0

Peja - ZONA lyrics

[Zwrotka 1: Peja] Mógłbym przodować w aferach, żyć na wariackich papierach I nieustannie się spierać z ludźmi o dobrych manierach Co "lepsi" od urodzenia wpisani mają w metryce Żeby unikać ulic, by nie ulegać panice I nie rozmawiać z obcymi, czytaj dołem społecznym To niebezpieczny świat enklaw i podłe życie przestępcy Chronieni w super fortecy, mur, żywopłoty, kamery Ten monitoring dwa, cztery, są tak życiowi, jak Jerry Z daleka od szarej maści, plebsem nie być skażony Nie opuszczając swej zony, nie jeden zbyt przerażony Spotka biedaka, to draka, ile sił w płucach on dmucha Ten gwizdek ogłasza alarm, biedak już martwy jak 2Pac Odpukać, nie chcę podziałów, biedni-bogaci, gdzie jedność? Jak miałby wyglądać dialog, masz w gębie język, czy drewno? Płaszczyzną porozumienia, dać pracę biednym w hacjendach Pomoc domowa potrzebna, lecz musi być odpowiednia [Refren: Glaca] Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga Ulicami płyną łzy, krew i trwoga Nie ma jutra, nie ma Boga, nie ma nic Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi [Zwrotka 2: Peja] Czym jest ten luksus w stosunku do potrzeb pierwszego rzędu? Chcesz dostać kwadrat z urzędu, "zapomnij" - słyszysz w okienku Czym jest to siku w kibelku na półpięterku, czym bieda? Czym wielki taras z ogrodem, na tych strzeżonych osiedlach? Tu, gdzie urzędnik państwowy pozadłużanych wysiedla Eksmisje z pierwszym dniem wiosny, zagrają biedzie na nerwach Co drugi żebrak to dramat, ja pytam się co za kara? Premierze, co odpierdalasz? Dzieciaki grzeją w pieczarach Niejeden rządowy palant rozmyśla o naszych losach I VAT podnoszą raz po raz, by finansować Ci socjal Poznaj kolosa co z gliny ma giry, a chce tu rządzić Przestań się mądrzyć, bo byli od Ciebie mądrzejsi - gorsi Do celu dążyć, nie błądzić poprzez krytykę systemu Dajemy upust ciśnieniu i społecznemu wkurwieniu Przekłuwam balon z nadmiarem rozczarowania, z Poznania Bo tu, gdzie żyje rząd działa na naszą niekorzyść, hałas [Refren: Glaca] Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga Ulicami płyną łzy, krew i trwoga Nie ma jutra, nie ma Boga, nie ma nic Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi [Zwrotka 3: Glaca] Na krawędzi ból Mój umysł napięty, jak sznur Głowa bije w mur Upadam i jestem z każdym upadkiem silniejszy Wszystkie slumsy świata są, jak ołtarz najświętszy Na nim rodzi się i umiera życie Na nim płoną ulice o świcie Na nim stanę z pięścią w górze Godność - jeszcze raz powtórzę Znam miejsca.. Znam miejsca.. Zona.. Znam miejsca, gdzie ulice płoną o świcie Znam miejsca, gdzie dzieci zabierają życie Znam miejsca, gdzie demony wojny tańczą Miejsca, gdzie jesteś tylko żywą tarczą Tylko żywą tarczą Tylko żywą tarczą [Outro: Glaca] Znam miejsca zapomniane przez ludzi i Boga Ulicami płyną łzy, krew i trwoga Nie ma jutra, nie ma Boga, nie ma nic Tylko słowa prawdy i wyważone drzwi Obok śpi ona, piękna i zmęczona Mówi coś przez sen i po cichu kona To jej wiersz o wolności, połamane skrzydła Pieśń o godności, piękna i niewinna [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]