PeeRZet - Chłopaki jadą windą lyrics

Published

0 92 0

PeeRZet - Chłopaki jadą windą lyrics

[Refren] Mam przeczucie, że chłopaki jadą windą Pewnie już chleją, chleją, chleją Chyba słyszę, jak chłopaki jadą windą Ciąglę się śmieją, śmieją, śmieją Zaraz wejdą i coś pewnie skruszą szybko Potem to skleją, skleją, skleją Szybki before jakaś wódeczka i piwko I lecimy na rejon, rejon, rejon [Zwrotka 1] Najebani jak Messerschmitty, blau, blau, strzelam Keczupem i musztardą wewnątrz stacji Shella Poproszę gorzką, bosko toż to kosmos, kosztom Pokazuję f**a, lecę do Maca gibki jak Zlatan Biorę dziesięć cisów, mam Drwala se pozwalam Bo to czas popisów i czas żebyś mi nalał Jak na wagarach błędnik nawala, hola hola Zara zara, turlaj babola, bo pora, zgasła pojara Nie pytam jaka ulica, bo nie wiem jakie to miasto Pamiętam las rąk, pamiętam gastro, pamiętam hasło: wóda Światła gasną, kończymy na płasko, teraz: a skąd? W sytuacji jednej na sto, Ty hola hola man Jak to w sumie się zaczęło, gdzie jest tlen Czemu wszystko wiruje jak na rodeo Pamiętam gadkę szmadkę i zabawę niewinną Chłopaki dzwonili do mnie, że już jadą windą [Refren] [Zwrotka 2] Mordo mordo, co? Wokół policji kordon A ja mam coś na oku, wywęsze to jak kolombo zawsze Tak, dobrze myślisz, chodzi o flaszkę W jej kierunku zawsze kieruję mój kaszkiet z daszkiem Zaczyna się before party, pijemy petardy Kilku typów upartych kręci tam jakieś blanty Chłopaki jadą windą i tak samo pewnie tańczą Złota tequila pita pod cynamon z pomarańczą Dzwonek do drzwi, dryn dryn dryn, kto tam? Poznaję po krokach, hasło: rym, hasło: nokaut Banan widzę na ryjach, pojawiła się załoga Winda się spierdoliła, naginaliśmy po schodach Że co? O kurwa, niezła bomba Choć zmęczona, to wesoła ta wesoła morda [Refren] [Zwrotka 3] Kilku zawodników twardych, miłośników idylli Czeka nas więcej karnych niż na mundialów Brazylii Nie wiem o co kaman, Ty nie pytaj mnie: que pasa? Karnego szota w łapę bierz jak karnego kutasa Przemek, niektórzy nie lubią słuchać takiego rapu To niech wpierdalają moje papu w rytm bumbapu Wysublimowane chamstwo jak tabasco, miasto nocą Gorący jak żelazko, drogą własną chodza Puszczaj to na before'ach, niech sąsiedzi się wkurwią Puszczaj tego potwora jak Kuszczak w meczu z Kolumbią Dobra dobra, chuj z tym, jedziemy z tą imprezą Zaczynam mieć więcej piłkarskich porównań niż Mezo Butelka w rękach, pite do denka, udręka Dla nowicjuszy, a dla Przemka bardziej przynęta Powiem otwarcie człowiek, czas na otwarcie powiek Oczywiście budzę się w windzie, twoje zdrowie