Patokalipsa - Blitzkrieg lyrics

Published

0 104 0

Patokalipsa - Blitzkrieg lyrics

ERIPe, sprawię, że zapamiętasz tą ksywkę Pisząc czuję się jak Sweeney Todd, kiedy ostrzył brzytwę Nawet się nie obejrzysz, a już będzie po wszystkim Atakuję całymi siłami, #Blitzkrieg Przejrzyj na oczy, bo je stracisz za chwilę Grasuję nocą jak jebany Richard Ramirez I zabijam nadzieję, tą matkę idiotów Głupcze właśnie zrobiłem cię połsierotą Ja staję się ojcem sukcesu kiedy wchodzę w bit Ciebie wysłałbym po piwo, lecz przynosisz tylko wstyd I jebie mnie, to że może to jest okrucieństwo Tu od dawna nie liczy się prawda, ale zwycięstwo I nie ważne kto to powiedział, ważne, że miał rację A ty krzycz, jak nie chcesz być karmiony kłamstwem To jasne, ja nie robię błędów, sprawdź mnie Ucząc się na twoich Maciek z klanu byłby na Harvardzie Ty tolerancyjny jesteś, no to bardzo dobrze Będziesz tolerował, kiedy ja będę pluł ci w mordę Tępie co ma być tępione, preferuję prawą stronę Twardo stoję i nie boję się, że nie wyjdę na swoje Mam zeszyt rymów skurwysynu i wolę walki A leszczy z tyłu pozostawiam, jak bolid gokarty Wykładam karty na stół, królewski poker I jak Joker śmieję się z twojej porażki chłopie Mówią skurwiel bez uczuć, a mnie krzywdzą takie teksty Przecież czuję, ej czuję się od ciebie lepszy Jak zawsze jadę bez wzruszeń i bez skrupułów Robię co muszę, pierdoli mnie opinia ogółów Do celu po trupach i zawsze ci to powiem Ale mam tu swoich ludzi, za którymi wskoczę w ogień Bez zastanowienia, lecz na razie mam coś do zrobienia I choć mi się nie chcę, to mogę to zrobić od niechcenia Nienawidzę fałszywych ludzi, kurwa, niech giną Niech palą się ze wstydu, będę ich gasił benzyną Nawet bym na nich nie nasrał, nie podtarł nimi dupy Dmuchnięciem łamię ich wątłe, moralne kręgosłupy śmierć w oczach, pięść zbliżająca się do twarzy Dziś piorun uderzy w to samo miejsce wiele razy Jebać nakazy, zakazy łamię notorycznie Niby dla fazy, ale dziś przegiąłem rzeczywiście Niszczę, zostawiam zgliszcze za sobą Masz prawo czuć niepokój, kiedy stoję obok Twoja mama mnie nie lubi, bo propaguję przemoc A moje porównania mogą cię zrównać z ziemią Uważaj, ten rap zostawia głowy w kawałkach Typ mi nie dowierzał, teraz świeża krew na moich nike'ach To walka, ja staję do niej z przejebaną armią Człowieku, sprawię, że nawet twój cień pójdzie za mną