Dworcowy bar pamięta wciąż Jak pachnie karmelowe piwo Megafon rzęzi "czwarta pięć" Wagony dudnią, głuszą gwar Mało kto uśmiecha się Na wszystkich wszyscy patrzą krzywo Pod kasą baba z koszem Od godziny liczy szmal Zmachany gość na krzesło padł Zamówił przedostatnie danie Rozwiązał buty, zwiesił łeb Zachrapał i odpłynął w dal Nim ranny chłód jak nocny stróż O świcie szarpnie go za ramię Egipski sennik znów wróży wielki fart Dworzec jest pełen snów Co wielkim szarym stadem Krążą pod zegarem, wirują raz po raz Cały świat jest Twój Lecz budzisz się nad ranem Który to już raz milion obok padł Zapchany przedział, duszny tłok W ciemności patrzą oczy obcych domów Dalekie światła kłują noc, płacz dziecka Słychać kół namolny rytm Nim przyjdzie dzień złodziej sen Opuści przedział po kryjomu Z wagonu wyjdziesz sam Ruszysz w blady świt Dworzec jest pełen snów Co wielkim szarym stadem Krążą pod zegarem, wirują raz po raz Cały świat jest Twój Lecz budzisz się nad ranem Który to już raz milion obok padł Dworzec jest pełen snów Co wielkim szarym stadem Krążą pod zegarem, wirują raz po raz Cały świat jest Twój Lecz budzisz się nad ranem Który to już raz milion obok padł