Hajs wydaję jak chcę Rap wydam jak chcę Tylko zawsze jet ten problem Nie wiem kiedy i gdzie Ta pasja, to moja misja, i choćbym miał tak stracić życie, czuję Iż mam to we krwi, poniosę ten krzyż, prosto pod górę Robię rap bawiąc się słowem Bawię się tym co robię, lecz nie robię religii Bo nie bawię się w bycie Bogiem Jestem cały czas. Mówią, że rap to szambo bez wartości Skoro tak, to dopiero zacznie śmierdzieć, gdy zaczną srać z zazdrości Niech zgadnę, nie wytrzymujesz ciśnienia i chciałbyś zakończyć temat Bo nie rozumiesz tego co mówię nieraz Mam te podejście do rapu. Mam nauczyć czegoś ciebie. Wiesz o co chodzi podnoś rękę, jak nie to sieć cicho Lepiej dla ciebie, bym nie zauważył twego zmieszania Ale widzę cię, znaj dobre serce, dziś oszczędzę ci pytania I tak wychodzi na sprawdzianach, kto zakała, będę bezlitosny dla was Uwaga, sprawdzian, odpowiada cała sala [Ref.] Mówią frajerzy, że rap nienawiść szerzy A co szerzą nienawidzący rapu frajerzy? Odpowiedź brzmi...nic Odpowiedź brzmi, nic, bo ich się nie słucha Im się sam zamyka ryj. [2x] Wątpisz we mnie, to ja nawet nie wątpię w ciebie Ja jestem pewny siebie i pozostanę niepewności pewien Daj spokój, złość niczego nie zmieni, na pewno nie na lepsze Jeśli czegoś nie pojmujesz rozumem, postaraj się to zrozumieć sercem Ta rap gra jest jak kobieta Gdy jesteś w niej, pchasz jak chcesz Ja chcę dojść do czegoś z nią, nie za pomocą jej Ledwo zdążyłem ją poznać, zapadłem się w podziemie Jeszcze to ona pozna mnie, gdy wpadnę na tą scenę Dla wrogów mam dwie wiadomości Dobra i zła. Raz, pozwolę wam żyć Dwa, żyć też będę ja Przy mnie żaden z was nigdy nie sięgnął dna Więc szczytu nie osiągnie też Waszym szczytem będzie najwyżej skończenie na dnie Przebacz mi, lecz nigdy nie lubiłem klaunów Uważałem was za klaunów, a ten cyrk za zwykłe szambo I nie wbije do niego, nawet, gdy wybiję się Od wbicia się zaczęło, i zakończy. Wbij to sobie w łeb Prędzej niż bym miał tam wejść, zejdę Bronią, którą mam w ręce Wprowadzę się, w Morfeusza objęcie, jeszcze Ten dzień nadejdzie, i będzie czymś więcej Niż tylko sumą wszystkich nieszczęść, które przyniosło mi te szczęście Wszystko jak chwila mija Dziewczyna, której chciałeś dać jedyną miłość, może dać ci jedynie przyjaźń Życie, to koncert pomyłek Nie śni mi się do sceny dobijać To wszystko jakieś nudne Jeszcze chwilą i będę się zwijać Chociaż wiem, będę z nią, na dobre i na złe Z tym składem czy nie, wbije na tysiąc scen A życie me toczy się dalej, gdy zrozumiałem że nie po to by zmarnować je dostałem