Jeśli stąd jaką rozkosz ma człowiek cnotliwy, Gdy wspomina na przeszły wiek swój świętobliwy, Że ani wiary zgwałcił, ani jako żywo Ku krzywdzie ludzkiej przysiągł na Bóg żywy krzywo: Wieleś ty, Janie, sobie pozyskał radości Na czas potomny z tej to niewdzięcznej miłości; Bo co jedno kto komu abo mówić dobrze, Abo i czynić może, obojeś to szczodrze Wypełnił, czego serce niewdzięczne przechować Nie mogło. A tak przecz się dalej masz frasować? Owszem, umysł swój utwierdź, odejm się swej woli, A szczęściu na złość nie bądź dłużej w tej niewoli. Trudno nagle porzucić miłość zastarzałą, Trudno, lecz się już na to udaj myślą całą. To samo zdrowie twoje, na tym wszytko tobie: Możno abo nie możno, przełom to na sobie. Panie, jeśli należy Tobie się zmiłować, A możesz i w ostatnim zginieniu ratować, Wejrzy na mię, smutnego, a jeśli cnotliwy Żywot mój, oddal ten wrzód ode mnie szkodliwy, Który, wkradszy się, jako gnuśność, w skryte kości, Wygnał mi wszytki prawie z serca me radości. Już nie o to ja stoję, by mię miłowała, Albo, co niepodobno, cnotliwą być chciała, Sam zdrów być pragnę, a ten ciężki wrzód położyć. Panie, za mą pobożność chciej mi to odłożyć! [Tekst i adnotacje - Genius Polska]