Ess** - Niebo Istnieje... Naprawdę lyrics

Published

0 69 0

Ess** - Niebo Istnieje... Naprawdę lyrics

[Prelude: Skretch] Boże, tyle przeszkód wciąż przede mną Ja chciałbym te płotki pokonać o tyczce Myślałem, że będziesz zawsze blisko Przepraszam... Wiem, że to ja odchodziłem [Verse 1: Skretch] Dzisiaj już biorę na siebie winę. Choć w to, co się stało nie mogę uwierzyć I pytam się krzykiem o tego przyczynę! Proszę odpowiedz – raz możesz się zwierzyć Czasami czuję się jak Syzyf, bo wtaczam ten kamień ilekroć on spadnie Od zawsze czuję się jak Syzyf, bo pasmo porażek stanowi mą mantrę Często płaczę kiedy prowadzę monolog mówiąc do Ciebie, wpatrzony w sufit Nigdy nie mówisz nic wprost. Dajesz znaki, które nie wiem jak mam rozumieć Ciśnienie na wiedzę rozsadza mi uszy. Tak bardzo pragnę w nią się zagłębiać Chciałbym zrozumieć charakter mej duszy, która jest nie do przewidzenia Nic nie widzę! Wszystko jest jasne! Czy świetlana przyszłość pisana jest dla nas? Mi ciągle dajesz trudne zadania. Łatwiej przewidzieć koniec świata #Wanga Te głupie pytania. Egzystencjonalizm i retoryka. Jak? Dlaczego ja żyję? Czy niebo istnieje? Kto stworzył nasz świat? I krzyczę, i płaczę jestem desperatem. Odbierasz mi kogoś, kogo nigdy nie miałem Patrzysz na moją bezsilność. Mówisz mi szczerze „Niebo istnieje… naprawdę” [Verse 2: Skretch] Jestem współczesnym Hiobem jak Todd Burpo. Całe moje życie jest na krawędzi Upadam, bo pod ciężarem ustać jest trudno. Czemu nie nauczysz mnie ekwilibrystyki? Obdarowałeś go jedną sztuką. Eskapizm nabył bez problemu Teraz przeżywam. Jest mi bardzo smutno. Wiem, co czułeś, gdy umierał Jezus Nawet kiedy ze mną jest źle. Nawet jeśli pogrążam się tylko Nawet kiedy odczuwam gniew. Ty czuwasz nade mną... [Verse 3: Skretch] Czasami słyszę jak do mnie mówisz. Czasem chcę byś zaprosił do siebie Póki co, to ja goszczę Ciebie. Twym domem, me serce Sam stoję w kolejce, by dotknąć szczęścia Stoję na szarym końcu #Dyferencjacja Co? Jestem gorszy? Bo wątpię czasami, że Boże istniejesz? Ja wierzę. Odzywa się we mnie potężne zwierzę. Gdzie instynkt mnie wiedzie… Hmmm… Nie wiem Czasami w pogoni za ofiarą czuję się jak w wiwisekcji. Dlaczego? Moje ciało doświadcza deprecjacji. Poprzez bieg, brak wody #Wielbłąd Chciałbym, by zniknęły z pamięci bliskich złe chwile Oczyszczę ich serca, oczyszczę się z grzechów, które popełniłem Mówili mi inni, że nie znam życia. Wiem, bo myliłem się nie raz Choć dzisiaj potykam się dalej. Wiem – życie to nie seans #Mydlana_Opera Wystawiasz na próbę. Mam zmieszane uczucia. Zmieszałeś mi je z błotem Pomyje wylewane na głowę. Wiem. Tak ma być. Ojcze, mogę już odeść