Eripe - Pocałuj Mnie W Dupę lyrics

Published

0 107 0

Eripe - Pocałuj Mnie W Dupę lyrics

// pierwsza zwrotka Śni o sukcesie pewnie tu niejeden ziomek Spędzę im sen z powiek, nawet jak leżą w comie, To nie koniec, ja dopiero się rozkręcam Energia w wersach, konsekwencja w drodze na piedestał Mówią ‘przestań!', jestem głuchy na ich prośby ‘weź rozkmiń, dorośnij” – kurwa, zamknijcie mordy Srałem na wszystko, teraz widzę tego skutki Taki poziom apatii, brak mi tu tylko kroplówki Lecz się nie przejmuje, chuje chcą mnie złamać, nie ma opcji Niech łamią sobie nad tym głowy, ja łamię im kości I chuj, level bezczelności ciągle rośnie A najtrudniejsze wyzwania już wydają się zbyt proste Jak nie jesteś szczery w chuj, to lepiej rapować przestań Tak otwieram się na trackach, możesz mi rachować żebra Niewyparzona gęba, słowa spadają jak napalm Wersy tak gorące, że nigdy nie ostygnie mój zapał! // refren Robię swoje, trudno, że to jutro nie trafi do radia I pierdolę znów to, co o mnie pomyśli twoja banda To chore gówno, co jest, kurwo, pojeb złapał majka W adoracji kółko wbijam chuj, ziom, tak się tutaj rap gra! (x2) // druga zwrotka Jest tu wiele takich, wyciągają dłoń tylko po hajs Dwulicowi tak, że nie wiem w którą twarz im się śmiać Nie mam pleców, inni odwracają się tu nimi do mnie Moje zobaczą tylko na finiszu, kiedy tam dotrę Na razie spłukany tak, że dla wielu jestem zerem Daj mi grosz za każdy pancz, a będę tu milionerem Z czego się, kurwa, śmiejesz, ja tu sram na sentymenty Wersy jak mocne sierpy, ci wybijają zęby Jestem przeklęty, to jebana anatema dziś A marzenia dawno legły w gruzach jak Persepolis Jestem czarną owcą, która stawia tu na treść Idę w swoją stronę, reszta baranów prosto na rzeź Co ja tu robię, przez sen chyba zwariowałem Nieźle pływam, więc rzucam się na głęboką wodę I pod prąd płynę, ze stylem, pod tempo werbli Wersy lodowate, łaki tu dostają hipotermii! // refren Robię swoje, trudno, że to jutro nie trafi do radia I pierdolę znów to, co o mnie pomyśli twoja banda To chore gówno, co jest, kurwo, pojeb złapał majka W adoracji kółko wbijam chuj, ziom, tak się tutaj rap gra! (x2) // trzecia zwrotka Idę po swoje, nie zatrzymasz mnie, lepiej odpuść Bo będę jak Kim De Gelder na sali dla noworodków Monstrum, potwór – ranię słowami Rozkurw po prostu, a nie tanie slogany łamię zasady, daję rozkazy, a nie porady Poodcinane języki karą za granie żenady Na chuj się smucisz, nikt nie mówił, że będzie pięknie Głowa do góry, chłopie, będę zakładał ci pętlę To skurwysyński rap, wersy przesiąknięte syfem Były brudne już kiedy je tu z ulicy podnosiłem Wjeżdżam ze stylem, zdziwię się, gdy ktoś to przeżyje Ja w każdą linijkę wkładam, kurwa, całą siłę Obsrali rurki już sobie ładni chłopcy Zapłoną stosy w najmodniejszych kolorach tej wiosny Skręć kark mi o 180, jak będę trupem żebym dokładnie mógł widzieć jak mnie całujecie w dupę! // refren Robię swoje, trudno, że to jutro nie trafi do radia I pierdolę znów to, co o mnie pomyśli twoja banda To chore gówno, co jest, kurwo, pojeb złapał majka W adoracji kółko wbijam chuj, ziom, tak się tutaj rap gra! (x2) [Tekst - Rap Genius Polska]