Enson - Faraon lyrics

Published

0 94 0

Enson - Faraon lyrics

[Intro] Głupi to nie ten, który nie daje rady mnie pokonać Ale ten, który myśli, że to możliwe [Zwrotka 1] Bóg ma talenty, ale komu, komu da? Paru minęło się z powołaniem, bo latali najebani jak Borubar Kabina to mój camper, będę Walterem Whitem Numery porobione jak Rihanna po Brownie Ameryko-młodociani, odpalam to, bekę mam Sram na nich, po ptakach - Forever Young Oni mają buty, ale ja mam karabiny Jadę jak czołg po kamieniach Palestyny Nawija Eno, no to nie pytaj "Elo, kto to?" Melduję się do gry, a miałem tego potąd Frontu doglądam, to moja wojna To jak matrioszka, koty to worki treningowe w workach Morda! Moi wrogowie to paradoksy Bo choć są do niczego, do niczego nie doszli Ratuję grę, nie umiem nie Poświęciłem tyle lat na rap, teraz beatyfikuję je [Refren] Miota na papier atrament ma para rąk Nie mam weny, mam manę, ja faraon Ja to faraon, faraon Re definiuje tron, redefiniuję tron [Zwrotka 2] Oni w rozkroku między dwoma stronami barykady Dlatego po ani jednej nie będą typami z jajami za nic Nieoddani, do kupienia łatwi ludzie Puszczają parę z ust, kiedy są na minusie Nie pojmuję tego, próbował nie będę Żadna latarnia nie rzuci dobrego światła na Twoje zajęcie Dawniej Cię miałem tylko za chorągiewkę Ale stałeś się dla mnie zwykłą szmatą na wietrze Kariery, które mają to echo Planów, bo droga od słów do czynów jak głuchy telefon Ja tu jak Onomato z wiarą w siebie i w Boga Tak wielką, że nie wiem, czy to nie ta sama osoba Daję głowę jak Corleone, upycham w nogi watę Paru głuchym raperom, adresuję ucho do ich matek Czas to pieniądz, ale nie w polskim rapie Bo tu jak jesteś królem, to nie jesteś na czasie Nie trawię Cię, to od razu jem Cię dupą Mój rap jak wino - Twoi fani go nie kupią Nie ocieram się o modę jak ortalion Gra nabiera formy, kiedy wsiąkam w nią Undergroundowy raper, nie odbijam się w billboardach Bywam dokładnie taki groźny, na jakiego nie wyglądam Oni źli i wkurwieni, ale ile oni mogą? Zacisnąć pięści z giwerą pod brodą Flota śmierdzi, jak się nie ma do niej nosa Labele mają many, z New Ery wyjmują kota Dalej mamy pogodę dla niewybrednych Z nieba nie padają martwi królowie, a prezydenci Co ma wisieć nie utonie? Ta, akurat Niejeden wisi tu flotę i tonie w długach Źródła Twoich problemów na pewno nie będą miały na mnie wpływu Z takim flow się nie zachłysnę, jak los da mi parę minut Na fali. Bragga oparta na faktach Da efekt antydomina, bo wracam jak karma brana we frankach Brałbyś to jak nagrodę, gdybyś mi nie wpadł na drogę Ty raz pod wozem, raz nawozem Kundle mają tu nadzieję dalej na powrót Ich podawanie ręki etapem aportu W Twojej grupie tona pochwał na minutę Jak zdeformowany Uroboros sama sobie włazi w dupę Swoje chwalicie, bo swego nie znacie Niech Sokrates poleje temu, kto tego nie łapie Twoje bragga to dalej kara Dawida Wiarygodne jak "Mamo, nie brałem" Maca Culkina Ta rapgra od lat pełna, a świeci pustkami Przykładni są w cieniu, bo głupota razi Pragnę tyle wygrać, by nie pragnąć Nie robię zaczepek, wygrywam beefy nim się zaczną Moja muza - zabójczo piękna naga broń Pod kapturem kobry uśmiecha się faraon Ha, ha, faraon, ha, ha, faraon Re definiuje tron, redefiniuję tron [Refren: Enson, Świnia] Miota na papier atrament ma para rąk Nie mam weny, mam manę, ja faraon Ja to faraon, faraon Re definiuje tron, redefiniuję tron Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska