Emen - Linie Lotnicze lyrics

Published

0 72 0

Emen - Linie Lotnicze lyrics

[Zwrotka 1: Emen] Niepotrzebne mi w lato upalne dni i ciepłe słońce Wakacje spędzam w Polsce, wyjechałem jako chłopiec Lecę do domu i już nie wiem czy to jest po drodze Ja pierdolę, niech opowiem od początku Wyjechaliśmy tu żeby nie zliczać każdej stówy A w dzień wylotu zbierali od nas ostatnie długi I pamiętam, że się bałem Nie tyle wyjazdu, tylko, że nowych zwyczajów tam nie zdołam polubić A nie bałem się nowego otoczenia za to Tak to bywa, jeśli wychowasz się tam gdzie ja Od znajomych słyszę tylko "powodzenia" za to Kurwa zaraz przed "do zobaczenia" Zadowalała mnie angielska atmosfera do czasu Ale cieszę się tu z tego jak jest teraz Nie było od razu tak, że chciałem wracać Dziś nie chcę wracać od nich Dom jest tam gdzie jest od zawsze każdy mój homie W Polsce da się żyć Choć to różni się od władzy Nad swoim życiem, a ja zawsze chciałem szczyt, zdobyć (jebać to) U rodziców widziałem jak pierwsze uczciwe pieniądze cieszą gdy nie ma się nic Powoli przestaję myśleć, że to nie otworzyło drzwi Ale to jak zdjęcia - nie zawsze dobrze da się wyjść Nauczyłem się tu sporo - pierwsze dupy, pierwszy spliff Pierwszy rollercoaster, pierwszy samolot, pierwsze mocne bodźce Pierwszy alkohol, pierwsze twoje noce pełne zabaw moim kosztem Nie pytaj kiedy dorosnę Dawno już nie jestem chłopcem, mam 20 lat i zapierdalam nie na Polskę, ale może przez to kiedyś odpocznę Ale jeszcze nie teraz [Hook - Duchu:] Teraz tłumię wojnę tę w sobie, mam ekran i klawiaturę Zanim pierdolnę powiem Ci o tym najprościej jak umiem: [Refren - Duchu:] Sorry, poczekać musisz / do następnych odwiedzin Muszę zostawić ludzi / którym na mnie zależy Chcę pobyć w domu dłużej / spojrzeć w mój dowód i ujrzeć Swój własny adres na nim / powiedzieć mieszkam tu [Zwrotka 2 - Duchu:] Chętnie poleciałbym na lato hen daleko Ostatnie normalne wakacje miałem jako dziecko Lecę do domu i czemu jestem tak bardzo nie stąd? Ja pierdolę, od początku: Do końca nie pamiętam czemu emigrowaliśmy Podobno mama z tatą popłynęli z hajsem, ale nie wzdłuż Wisły Podobno razem im nie wyszło Nie wnikam - I nie winię ich za dom, bo był domem Nawet na Wyspach Wiem, że mieli wielkie plany wobec mnie Miałem lepiej od nich mieć, materialnie, ale to nie fair Dla takich jak ja to zniewolenie Jedyne co robię w życiu źle, to to co robię sobie wbrew We mnie nie płynie, płonie krew patrioty Patrzyłem jak na idiotów, kiedy w UK trwały rioty - Ja paliłem sceny w wieku lat 18 A Ci głupsi mieli wczutę w to jak podpalają swoje miasta (what the f**?) Piękne miasta i więcej zieleni Bez cyjanku i tak się ma kwaśna mina pieni Siema, jestem Duchu. Mam tu kumpli, panny Fajnie, ale jak z tym sk**em w tym języku Mam porozdawać tam karty one day? Jebane UK - coś piję, stukam, robię sos Ale jak nie wrócę, nie dowiem się gdzie mogę dojść Spoglądam w lustro: widzę tylko więcej zarostu I złości i na każdy dzień w którym nie walczę o powrót [Refren - Duchu] [Zwrotka 3 - Duchu:] Moi ludzie to diamenty Jedna robi karierę w Londynie, drugi odkrywa nowe talenty Twoi ludzie to legendy - Jedna kręci dobre lonty a ziomowi wybili zęby banditz Zostawiłem szkołę, trochę pracowałem Ale w domu nie opierdalałem się, robiłem numery O tym Jak młodzi harują na obcą gospodarkę I samotnie piją w nocy, nie za swoje - nie za złoty Albo po pracy grają na konsoli Spokojnie, nie boją się w ogóle samotności Bowiem żony mają małe szanse na romans i lepsze jutro Zwykle traktowane jak bydło i otoczone trzódką Takich jak one lekają się zmian, ale to mniej chore Niż gdy starają się stać na siłę zagraniczni Kurwa mać, mam dosyć i stąd się zrywam No jak można zmienić poglądy dla jakości życia? No można, ale to nie ja, zawsze sięgałem po więcej Brak pieniędzy dusi, każdy dusi weń pretensje Mało perspektyw? Pizdo, weź przestań Za bardzo chcę do domu, żeby z tym przegrać [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]