Dyniak - Kłamca lyrics

Published

0 148 0

Dyniak - Kłamca lyrics

[Intro] Mam przyjaciela, słonia... I zna ogromnie dużo bajek... Chcę wam przedstawić tego słonia Proszę, poznajcie się nawzajem [Zwrotka 1] Nie jestem wilkiem z Wall Street, jestem maniakiem z Wolf Creek Za każdym razem jak wchodzę na bit, słuchacze chcą krwi Mój flow zgnił, a teksty jebią jak pośmiertny wytrysk Molestuję zwłoki na tylnym siedzeniu Christine Sadystyczny rap, tworzę tutaj własny kanon Nago tańczę w pełni księżyca z białą damą tango Dagon telepatycznie mnie do ciemnych wód wzywa Ksiądz z miasteczka Imboca, pół człowiek - pół ryba Zdychaj, nie jara mnie lans, mnie jara bród Mój głos wypełza ze szczelin w ścianach jak karaluch Przybyłem by zadać ból, mówią na mnie Babadook Mam rozdwojenie jaźni, wierz mi, nie ma chuja na nas dwóch Jak stado tarantul wejdę ci dziś pod kołdrę Słoń wciąż w formie, na koncertach zombie drą mordę To dość proste, ci z nieba leję krwią w Polsce Jeśli umrę będę jebał scenę post mortem [Refren] Jestem kłamcą, kłamcą Jestem pierdolonym kłamcą, sprawdź to Wielu chciałoby mnie zamknąć Wielu chciałoby mnie powiesić A ja znikam zamieniając się w setkę nietoperzy Jestem kłamcą, kłamcą Jestem pierdolonym kłamcą, sprawdź to Dzisiaj nie nastanie jasność Przybył kat, opada topór Brain Dead Familia, akademia okult [Zwrotka 2] Czekasz na boską interwencję, to naprawdę bosko Słuchaj się w ciszę, a ja krzyknę w twój stetoskop Nie podchodź, bo znów mi z ust cuchnie padliną Mam większy apetyt od mieszkańców wyspy Nazino Z familią Brain Dead wszystko co kochasz bezczeszczę Szukasz księcia z bajki? Przybył bezgłowy jeździec Witam w mieście zmarłych, czas kaptur kata ubrać Sześć milionów ciał w paryskich katakumbach Młoda ćpunka robi lewatywę starej kurwie Jak już opróżni jelita, myje twarz płynnym gównem Gotówka nie cuchnie, trzeba zarobić na proszki Amatorskie filmy scat poprawiają jej zarobki Jocelyn Wildenstein pięknie się kaleczy Tam gdzie ty widzisz okropność, ja dostrzegam zalety Zależy mi tylko na nich, chcę poczuć smak jej blizn Upuszczoną ropą z rany piszę pełen uczuć list [Refren] Jestem kłamcą, kłamcą Jestem pierdolonym kłamcą, sprawdź to Wielu chciałoby mnie zamknąć Wielu chciałoby mnie powiesić A ja znikam zamieniając się w setkę nietoperzy Jestem kłamcą, kłamcą Jestem pierdolonym kłamcą, sprawdź to Dzisiaj nie nastanie jasność Przybył kat, opada topór Brain Dead Familia, akademia okult [Zwrotka 3] Znalazłem głowę na śmietniku, blisko miejsca gdzie mieszkam Jestem raczej nieśmiały, zagadała do mnie pierwsza Teraz trzymam ją w rękach, całując jak partner A mój zachłanny język wypadł przez dziurę w jej gardle Pragnę, żeby ludziom z twarzy nie schodził uśmiech Przestań się zamartwiać, życie jest na to za krótkie Wkrótce zrozumiecie, że rozkosz nie zna granic Jak zacznę wam zszywać kąciki ust z brwiami Architekt piramid, na niebie krążą światła Piktogramy w zbożu, astrologiczny diagram Chcesz poznać imię diabła - spróbuj rozwiązać szyfr Skomplikowana sekwencja dwustu szesnastu cyfr Czarny nimb wokół głowy czule mnie otula Znów będę zaglądać w ludzkie dusze przez dziury po kulach Ponura retoryka, do krwi przygryzam wargi Pozostawiam więcej pytań niż mord Czarnej Dalii [Refren] Jestem kłamcą, kłamcą Jestem pierdolonym kłamcą, sprawdź to Wielu chciałoby mnie zamknąć Wielu chciałoby mnie powiesić A ja znikam zamieniając się w setkę nietoperzy Jestem kłamcą, kłamcą Jestem pierdolonym kłamcą, sprawdź to Dzisiaj nie nastanie jasność Przybył kat, opada topór Brain Dead Familia, akademia okult [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]