Duchu/PTK - Dzień Ocalenia lyrics

Published

0 104 0

Duchu/PTK - Dzień Ocalenia lyrics

[Zwrotka 1] Jeden za ksywę, za rodzinę za miasto Rywale w tyle gdzieś, kobieta na mnie, moi ludzie za mną Porwałem się na żywioł, składam to tak niewinnie Mam ręce pełne roboty jak jebane Bionicle Długa droga przede mną, nie dam Ci się wysłowić W kółko to samo, ziom, piszesz na pasie tartarowym? Bragga dla zasady, co nieco o tym wiem Łatwo zioma zabić, poruszyć go to inna rzecz A głodny jak The Lox, pieniędzy, władzy, respektu Lecz jego demo gra w głuchy telefon od kontrahentów? Tak. Wiem, wiem. To nie przez brak talentu Mówią: urośnie Ci odbiór, znieś te loga brandów Taką cenę mają cele, marzenia? Odpalam fajkę, niespokojnie czekam na dzień ocalenia gdy... [Refren] x2 Odlecę stąd! Ilekolwiek dni mi to nie zajmie Obojętnie kto, w drogę wejdzie mi, spokojnie nie zaśnie [Zwrotka 2] A dwa za kwit, za trochę muzyki, za zdrowie Rywale w tyle gdzieś, moi ludzie za mną, nigdy odwrotnie Dreamchaser Dojść na szczyty bez wyrzeczeń i bez trosk? Łatwiej dogonić Shelby GT pięćsetkę biegnąc Ambicje się drą: "nie połam się" co nowy świt Nie jestem nołnejmem, to coś jak Prawie bezgłowy Nick Mordy powtarzają mi jak niegdyś matka: "Za bardzo martwisz się o to" jak Drake'owi Sampha I znowu tylko, odpalam Lucky Strike'a, świta I strzelałem po sam poranek piwo, za farta przy nas Trochę w życiu napisałem już, pytam: Ile ziom musi odpierdolić, żebyś go wydał, huh? Co tam dom, Olivia Wilde, Mona Lisa! Piękne jest to, że ja dopiero zaczynam [Refren] x2