Donde - Mógłbym lyrics

Published

0 55 0

Donde - Mógłbym lyrics

[Refren: Karolina Baszak] Można być sobą, albo nikim Można iść przez świat i zginąć w nim Przecież wiem, czyn wrogiem myśli jest Idę przed siebie, nie zatrzymuj mnie [Zwrotka 1] Mógłbym ci powiedzieć jak nie cieszyć się z życia Jak być złym człowiekiem, traktować ludzi jak psy To przychodzi z wiekiem, gdy chcemy się rozliczać I udowadnia ile jesteśmy warci Mógłbym ci pokazać jak robić z ludzi szmaty Głupi nawyk zmusza mnie wciąż do picia Patrz, przychodzi z wiekiem do nas mentalność graczy Szukamy słabych, bo czeka szachownica Ja mógłbym cię nauczyć skrajnej bezczelności Gdy tragedie ludzi kwituje śmiech beztroski Mógłbym, bo przychodzi mi to stanowczo zbyt lekko Ale gdy zbliża się beef, mam nadal siebię pewność Młode koty dłubią oczy innym za szacunek By ci najlepsi stwierdzili "on coś umie" Ja ich rozumiem, panie Fischer, dzisiaj W sumie mógłbym wszystko, wiem, że muszę pisać [Refren x3: Karolina Baszak] Można być sobą, albo nikim Można iść przez świat i zginąć w nim Przecież wiem, czyn wrogiem myśli jest Idę przed siebie, nie zatrzymuj mnie [Zwrotka 2] Mógłbym cofnąć się w czasie, zrobić z byłej obecną Wtedy odebrać telefon, aby nie było wszystko jedno Nie zniknąć, by pojawić się na scenie Nie stawiać na jedną kartę życia, dziś tego nie zmienię Ja mógłbym wiele, wiele razy tak myślałem Że drogę przyszłości wyrysuje mi atrament Panie Fischer, czerń i biel, tusz i kartki Figury, pionki, szachownice, smak porażki Muszę grać, kurwa mać, to jest piękne Przepraszam cię, nie obyło się bez przekleństw Rzuciłbyś wszystko dla pióra, skrawka kartki? Mówią "to bzdura", że jestem nienormalny Zapalam gwiazdy, gdy ich nadzieja zgasła Rap w głośnikach mija kolejne miasta Ludzie pytają "jak tam?", choć nie znają mnie, patrz Docenienie, to właśnie dał mi rap [Refren x2: Karolina Baszak] Można być sobą, albo nikim Można iść przez świat i zginąć w nim Przecież wiem, czyn wrogiem myśli jest Idę przed siebie, nie zatrzymuj mnie [Zwrotka 3] Mógłbym wziąć dwa pióra, zanurzyć w atramencie Nucić "lecę, bo chcę", przecież życie jest piękne Jak ptak przed horyzontem, gdy niebo moim lądem Widząc ziemię napluć jej prosto w mordę Mógłbym, jak połowa tutaj, równać pod krawężnik Zamykać sny w klatkach, pytać diabła "to tędy?" Lizać jej zdjęcia przez szybę, zamiast być z nią Kurwa mać, jaką świat bywa dziwką Muszę pisać, by wyrzucić z siebie troski o miłości Jej braku, śmiechu, strachu, codzienności To moja karma, chcesz mnie skreślić? Tym żyję Nie wiem czy się z tym urodziłem, wiem, że z tym zginę Churchill zginął siedemdziesiąt lat po ojcu, utrwal Ja mogę być nikim, lecz z ojcem nie chcę porównań Ja nie chcę, choć muszę się zrównać z przeszłością Bo dopiero dojrzałość równa się dorosłość [Refren x2: Karolina Baszak] Można być sobą, albo nikim Można iść przez świat i zginąć w nim Przecież wiem, czyn wrogiem myśli jest Idę przed siebie, nie zatrzymuj mnie [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]