DJ Steez83 - Od rana do wieczora lyrics

Published

0 94 0

DJ Steez83 - Od rana do wieczora lyrics

[Intro: Steez83] Ja nie dam się zaskoczyć, to myśl przewodnia Idę do przodu Litość to zbrodnia, wiem Muszę pamiętać, nie pękać [Zwrotka: Kenny] Śpię, budzi mnie dźwięk telefonu To nie budzik, "Co tam, ziomuś?" "Siemasz, mordo, dawaj na dół" mówi "Weź papier i szlugi", takie dni to każdy lubi Wsiadam do fury, leci muza już z fona Nie ma tam nagłośnienia, bo to fura służbowa Towaru nie chowa, rzuca mi na kolana Mnie jebie kac i przydałaby się piana Blanta rozpalam, jest piękne słońce Suki za oknem skąpo ubrane i pachnące Jakiś typ na mące przebiega nam przez pasy Psy za nami, a my niezapięte pasy Widzę koleżkę ze starej klasy A z nim panna, co za grosz nie ma klasy On pewnie o tym, ale go to jebie To zwykły lamus, mu wystarczy, że se pojebie Widzę nowe BMW 7 W nim wielki, łysy skurwiel, na bank kradnie, jestem pewien Wysiadam, wbijamy sobie do sklepu Jedną pianę, byle zimną, bo się przewrócę, człowieku Odwozi mnie, ja już nieźle skuty Wychodzę z auta, jakiś typ mi propsuje buty Taa, Jordan, mordo Wysoko latał z piłką, ja wysoko latam z gołdą Za to dziękuję blokom Aaa, nie dziękuję, ale spoko Przecież zawsze mogłem skończyć gorzej, o mój Boże Jak jeden typ, co się ciął nożem Ciągle coś tworzę, swój potencjał mnożę I choć nie mam prawka, to się wożę O każdej porze z nią jest jakoś lepiej Idziemy właśnie przez miasto i stajemy przy sklepie Browar słabo klepie, więc pewnie wóda Czysta czy ruda, melanż dziś i tak się uda Nie wierzysz w cuda, to spójrz na zwrotki Mam chamski wers, a ty nie bądź taki słodki Jak jadą psy, to nie walę lotki Byle nie dziś, bo ze sobą mam ze trzy worki Kocham piątki, nie, one kochają mnie I to się wie, nie ma lipy, kurwa, nie Lecimy dalej, już niezły balet Paru koleżków i parę koleżanek i jakiś frajer Wszyscy z niego bekę cisną, liczy na darmową czystą Sępie, idź stąd Mamy swój świat i swoje bletki Umysł lekki, nie pytaj, czy mi posypać fetki Papa, odpulam te smerfetki Tępe kobietki, co lubią betki i hajs wielki Kamerzysta wraca dziś z urwanym filmem Bo znowu wóda z gwinta, w chuj prawilnie Ucz się pilnie, mówili, to się uczę na błędach Chlam, palę, rucham, więcej grzechów nie pamiętam Odbębniam, co swoje, potem lecę na melanż Wiem, że to złe, ale zrobię tak jeszcze nie raz Nie raz, nie dwa, nieraz bywa smutno Smutki zapijam wódką, może lepiej będzie jutro Chuj w dupę skutkom i przyczynom Przychodzę z nowiną, jak alko w kubkach słowa płyną Twarze bledną, jak w pysk rzucisz prawdę Czy to świat jest zły, czy my? Masz zagadkę [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]