DJ Steez83 - Heat lyrics

Published

0 66 0

DJ Steez83 - Heat lyrics

[Zwrotka 1: Oskar] Wózek jest walony, chce 2 miliony w wartościowym wekslu Jest transport bankowy, dzwon i kilka bardzo drogich sekund Wzrasta moc stresu, od euforii krok, algorytm do sukcesu działa Broń w ręku uzależnia jak sztos, strzał pistoletu Kolejne trzy trupy, już nie reagujesz na krew Dawno zgubiłeś wstręt, ciebie mobilizuje cel Twój chłodny spokój rekompensuje temperaturę scen Fachowcy i że dogodne miejsce na zbrodnie odnotowujesz też W fachu od dziecka, krew zimna jak Specnaz Rzucić wszystko w 30 sekund - ta z reguł jest najważniejsza Kobieta? Cóż, było parę bliższych Gdy wrzątek akcji już wystygł zapach jej ci miesza zmysły Z urzędu wiesz, że nie robią błędu w emocjach Póki nie zdechniesz powinni się strzec jak są winni, bo sprostasz Tam na dole, ta postać, czy wypuścić sforę na rozkaz? Czekasz spokojnie, by rozpadł się, nie mógł jakkolwiek wydostać [Refren: Steez] Stres, prochy, ćpuny, szlochy Śmieci, brudy, grzechy, zwłoki Kłamstwa, płacz, krew, kłopoty [Zwrotka 2: Oskar] Dotyk zwłok, na ręce płacz To jak doping, kopie ci serce i twarz Stres, prochy, ćpuny, szlochy To napędza jak pociski, trwasz Grzebiesz w ludzkich śmieciach Jak zwierze szamiesz brudy, w grzechach Wszystko co cię podnieca Za sobą smugę ognia rozniecasz Chciałbyś ją zabrać tam Chciałbyś nie uprawiać kłamstw Życie barwi hajs i emocje Ty i ona, terytorium zamorskie Takie proste jak brudne pieniądze Choć prawie jej nie znasz Jej widok upewnia To nie jest kolejna z tych kurew na nocleg [Zwrotka 3: Oskar] Stajesz twarzą w twarz ze sobą Patrzysz jak w lustro Nie jesteś w grupie Tych partaczy, których mnóstwo w sumie Istniejesz jako wróg i przyjaciel Zarazem, jak złodziej i kradzież Jednej historii współpasażer Choć to trudno zrozumieć Śmierć cię nie wystraszy Ciebie karmią dramaty To jedyne co potrafisz Więc najwyżej się wykrwawisz gdzieś martwy Gdy spojrzałeś sobie w twarz Wiesz że będzie cięższy koniec Lecz nie zawahasz się To obszar klęski - słabszy musi pierwszy polec [Zwrotka 4: Oskar] Target to bank by wybrać pensję Pachnie szmalu ryza w sejfie Pakujesz ekspres, ładunek - ciężkie Chwytasz, w chuj nieporęczne Ciarki dla nich są w prezencie Samary pełne Wszystko, czas na ukrętę Banknoty zmieniły szybko frekwencję Pochowałeś prawie nadzieję Lecz nagle zgłoszenie Masz adres, jedziesz Tym razem brutalnie dosięgniesz Jak w transie biegniesz Zaraz zacznie się, są w aucie Więc bierzesz je na cel delikatnie i pewnie Strzał, odrzut szarpie potężnie [Zwrotka 5: Oskar] Jeśli pewne zwycięstwo się zmienia w klęskę To zbędne jednostki zmieniasz w powietrze Jebać partnerkę i plan na odejście Zrobić to lepiej jest własnoręcznie Cent za centem Łamiesz ich jak żebra prętem I choć jak C3 niebezpieczny jesteś Może trafić się postać gorętsza jeszcze [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]