DJ SPH - Żeby zostawiać ślady lyrics

Published

0 66 0

DJ SPH - Żeby zostawiać ślady lyrics

[Verse 1: Pork] Siedzę i gin natury piję, w mroku oddycha cisza Jak film w ponurym kinie płynie leniwie czas dzisiaj Ludzka natura hien każe nam biec po trupach W miasta konturach ginie wiara, Bóg nas oszukał Z czasem odpadli za swoim kokpitem Ci wbici w mrok cyfer ja wbity w blok liter Mieszam wciąż pot z bitem, wciąż ta sama wojna Zmienia się front bitew, pomimo klątw wciąż idę A zegar bije, kumple - wielu zostało Wielu odeszło własną ścieżką jak zeszłoroczny śnieg Tworzą przeszłość, z resztą paru spotykam Lecz to duplikat, te same mordy, reszta to falsyfikat To paru z mego klanu po halucynogennym haju Stanęło na skraju, zgubił ich nałóg Stali bywalcy barów, ślepych uliczek, ciemnych kuluarów Wypłynęli w canoe na podbój oceanu Jakiś czas minął, ekipy jak domino posypały się lawiną Inni jak szli tak idą mila za milą Lecz jak Willow drogi mylą zdominowani przez bilon Nominowali boginiom chciwość - ona jest siłą [Hook x2: Nullo] Po to mam oczy, żeby nie iść jak lunatyk Usta, żeby zawsze bronić prawdy Stopy, żeby zostawiać ślady Ręce mam po to by zbudować życie na tym [Verse 2: Primo] Lat dwadzieścia dwa żyję w tym mieście Moją profesją rap spokrewniony z osiedlem Wielu ludzi tu znam, wielu już wcześniej Bo od najmłodszych lat chcąc wzbudzić tani respekt Zaczynało od drobnych przestępstw Dziś budząc tylko głosy owych potępień Życie współczesne, osiedla wnętrze, piętro po piętrze Moda by maczać ręce w nieodpowiedzialnej dealerce U nich wyroki, sprawy, paragrafy, pobicia Dla mnie trzy kroki, aby parafrazy trwały na bitach Przy nich sankcje nagminne Dla mnie osiedla wnętrze, gdzie rap ma wydźwięk Piszę po dziś dzień, piszę dziś o nich Wielu znajomych, wielu strapionych Pogrążonych w płyciźnie trwoni, trwoni to co ma On, on i ona, o nich gaśnie nadziei promyk Stają się archaizmem, pomyśl, to nie pasuje do mnie Myślałem, że nie pasuje też do nich Do tego dolicz kilku znajomych w roli fanatyków kiboli Tylko kto pierwszy przegra - on, ona, ja czy oni? [Hook x2: Nullo] Po to mam oczy, żeby nie iść jak lunatyk Usta, żeby zawsze bronić prawdy Stopy, żeby zostawiać ślady Ręce mam po to, by zbudować życie na tym [Verse 3: Nullo] Inny niż wszyscy, małolat bystry On był z tych co mają wrodzony instynkt Inny niż wszyscy, przekrętów mistrz był Żył z patentów licznych, robił hajs nie zawsze czysty Mawiał - daj mi dwa, a zrobię cztery tysiące Wtrącę - mam konkretnie dopracowany koncept Daj mi czas, a pomnożę pieniądze Zrobię to w cztery tygodnie, a nie w cztery miesiące Miliard w rozumie, no i miliard na koncie Duża inwestycja z kumplem w północnej Polsce I się przeliczył, bo od czego są wspólnicy Zaufał, pożyczył i został z niczym Był niezłym cinkciarzem, rozmawiam z nim czasem Lubię posłuchać jak opowiada jak był asem Jak bił kasę, a teraz musi pić na sen By zdusić w sobie mit marzeń, wir wydarzeń Pije dopóty, dopóki nie urwie mu się film W barze wstaje gdy na zegarze szósta, bo taki mus ma Susza w ustach i rusza drogą krętą Unika lustra, był łowcą - został przynętą [Hook: Szad] Każdy ma własne życie i własną drogę, którą idzie Każdy ma rozpisany każdy dzień i tydzień Każdą godzinę i minutę, radość i smutek Przyczynę, skutek, dokładnie jak przez lupę