DJ Dobry Dotyk - Aniatomia lyrics

Published

0 206 0

DJ Dobry Dotyk - Aniatomia lyrics

Ej piękna, patrz, wers mam, dałaś mi dead-line Wymiękam I gasnę, gdzieś uciekł mi sens, ja Czuję, że nie zasnę, twój smak mam w mięśniach I ten stan posiadł mnie na własność Ty masz to I wiesz, że ja też mam dar Coś czego nie rozumiem, ale jestem tego wart Umiesz? naucz umieć, wiesz, ja gubię się w tłumie Nie wiem czemu, ale czasem ludzie wywołują strach u mnie Spójrz, stoję tu, rozwiązany Tak jak ef I es zet gubię ląd pod stopami Gdzieś wyplułaś mnie na rogu Tesco i torów Więc witam dziś horyzont szukając nowego domu Kiedyś to był nawet ziomuś, nie tak dawno Teraz tylko powód, żeby wkurwiać Się na darmo "chuj z tą panną" - mówią kumple "przestań, teraz chlej, będzie lżej Znajdziesz dwa razy lepszą" Nie ma lekko, jak Electric Rudeboyz Mieliśmy ten flow, o który dziś tak trudno Nie mam złudzeń, wiem, że znów muszę szukać Jednak kiedy spadam w sen jest mi źle bez ciebie tutaj Znowu sam śpie, nie Mam do kogo wracać Snuje się, jak to jest, że nie piłem a mam kaca? Czuję krew w skroniach myśląc, że jednak To prawda, pamiętam, powiedziałaś "jestem pewna" Mijam cię wzrokiem ponieważ nie mogę Opisać oddechem kształtu twoich powiek Klękam przed echem zaklętym w głębi oczu Mógłbym być każdą z rzęs, ale powiedziałaś "po co?" Według mnie nie ma drugich takich ust Jesteś jedna jak jeden zdobycia ciebie trud jest Biorę na spacer nieistniejącą chwilę Jesteśmy razem, ja muskam twoją szyję Dotykam ramion, zmysłoma pięciami Obojczyk daje ciepło, pozwalam się nim karmić To jedno umiem robić, wiesz, kochać miłość Twój brzuch jest jak mech, chcę znów mieć przywilej I objąć cię, przez aksamit płynę Jak szept daj mi dźwięk, który z kolei da siłę Mijam cię wzrokiem ponieważ nie mogę Opisać oddechem kształtu twoich bioder Między powagą a mimochodem, dumam Definiujesz doskonałość, urodziłaś się w tych pumach Nie ma drugich takich stóp nikt, jesteś jedna Anatomia twoich kolan stylem przypomina wersal Jesteś dla mnie bożą iskrą, falą cudów Kiedyś nasza była przyszłośc, dziś podnoszę ją z gruzów Tak wyszło, zmieniam smak na gorzki Upijam się sam sobą kiedy układam te zwrotki Odpychając teraźniejszość patrzę za siebię Tego nikt mi nie odbierze więc mam czelność Cichy błękit zwierzeń, ślepa czerwień imprez Ból naszych ścięgien gdy mogliśmy być ciszej Było pięknie I dziękuje za to wszystko Jednak tęsknie, jestem coraz bliżej To przyszło do nas nagle, pamiętasz? Ja byłem lapsem, jeszcze wtedy nie przebiłaś pępka Pamiętasz? ten korytarz, potem chata Dwie wiosny, dwie zimy, dwa lata Wspólne wnioski docierały nas, wierze że to co stąd wyniosłem pozwoli mi żyć szczerze I wierze, że przede mną drzwi stoją Narazie moje wnętrze stylem przypomina OIOM